Od wczoraj obowiązuje zakaz przewozu przez Polskę zwierząt i towarów z Francji. Zakaz został wprowadzony przez Głównego Lekarza Weterynarii Andrzeja Komorowskiego w obawie przed rozprzestrzenieniem się pryszczycy, której ognisko wykryto przedwczoraj we Francji. Oznacza to, że choroba ta przeniosła się już na kontynent z Wielkiej Brytanii, gdzie zanotowano najwięcej zachorowań. FAO ostrzega również, że pryszczyca może rozprzestrzenić się po całym świecie.

ONZ-towska Organizacja do spraw Żywności i Rolnictwa z siedzibą w Rzymie ostrzega, wzywa więc do wprowadzenia ostrzejszych środków zapobiegawczych. Najskuteczniejszym ma być zabijanie zakażonych zwierząt, gdyż - zdaniem ekspertów - szczepionki nie eliminują ryzyka. To nie tylko kwestia kosztów. To kwestia efektywności. Zdaniem dyrektora oddziału FAO zajmującego się zdrowiem zwierząt można być zaszczepionym, ale nadal być nosicielem wirusa. Jego zdaniem na tym etapie epidemii wskazane jest zabijanie zakażonych sztuk oraz ograniczanie przewozu wszystkich zwierząt. Według FAO pomoc w zwalczaniu choroby powinna być w większym stopniu skierowana do rozwijających się krajów Afryki, Azji, Bliskiego Wschodu i Ameryki Południowej. Kiedy popatrzymy na drogi, którymi wirus jest przenoszony jasne jest, że każdy kraj jest zagrożony. FAO wezwała też do ściślejszych kontroli imigrantów i turystów, którzy mogą przenosić chorobę oraz do sprawdzania importowanej żywności.

Zakaz to warunek minimalny
Jak powiedział Komorowski wprowadzenie tego zakazu jest minimalnym warunkiem, który musimy spełnić, gdy już Francja znajduje się na liście państw dotkniętych chorobą. Przez Polskę nie można transportować kóz, owiec, świń, a także mięsa surowego, przetworów mięsnych oraz podrobów i jelit z tych gatunków, nie poddanych obróbce termicznej. Zakazem objęto też surowe mleko i jego przetwory, nasienie i embriony, surowe skóry, wełnę potną (niepraną), szczecinę i włosie nieprane, kości, rogi, kopyta oraz racice nie poddane obróbce termicznej. Ponadto Komorowski polecił lekarzom z województw: zachodniopomorskiego, lubuskiego, dolnośląskiego i opolskiego, wydanie rozporządzeń ograniczających ruch zwierząt parzystokopytnych w 30-kilometrowym pasie przygranicznym oraz zakazu organizowania targów, spędów, wystaw, w których mogłyby brać udział te zwierzęta. Zaczynają też obowiązywać środki bezpieczeństwa w dużych gospodarstwach hodowlanych. Hodowcy w Polsce muszą stosować maty dezynfekujące, zwierzęta muszą być wprowadzane lub wyprowadzane z gospodarstw pod nadzorem weterynarza. Zdaniem hodowców bydła lepiej zapobiegać niż ponosić straty. Stwierdzenie pryszczycy na terenie Warmii i Mazur byłoby wyrokiem dla rozwoju turystyki. Rolnicy rozumieją potrzebę rozkładania mat dezynfekujących. Zgodnie z zaleceniem Komorowskiego wojewodowie decydują, które ubojnie, mleczarnie czy hodowle mają zabezpieczyć się specjalnymi matami. Od wczoraj takie maty są już rozkładane na terenie dużych zakładów hodowlanych na Warmii i Mazurach.

Maty w zoo

Maty nasączone środkami dezynfekującymi miały pojawić się już dziś wczoraj w ogrodzie zoologicznym - dowiedziała się sieć RMF FM. Dyrekcja zdecydowała się na ten krok, po zaleceniu Głównego Lekarza Weterynarii, który nakazał zabezpieczanie większych farm zwierzęcych. Z dyrektorem stołecznego ZOO rozmawiał warszawski reporter RMF FM Roman Osica. Jak zapewnił dyrektor ZOO Maciej Rembiszewski nie ma niebezpieczeństwa zarażenia zwierząt pryszczycą. Maty to tylko środek zabezpieczający i zdaniem dyrektora bardziej mają działanie psychologiczne niż faktyczne. Jednak najpóźniej od dzisiaj każdy odwiedzający zoo będzie musiał wytrzeć nogi w nasączoną chemią matę. Ale widmo pryszczycy rodzi także inne problemy ogrodu. Okazuje się, że przez międzynarodowe zakazy ogród nie może sprowadzać zwierząt, których przyjazd od dawna był zaplanowany. Dyrektor Rembiszewski jest jednak dobrej myśli, mówiąc, ze pryszczyca szybko wybucha, szybko się rozwija i szybko gaśnie. Takie maty antypryszczycowe mają wkrótce pojawić się w ZOO w Oliwie oraz w chorzowskim ogrodzie zoologicznym. Według Komorowskiego, na razie nie ma niebezpieczeństwa, że do Polski sprowadzono zwierzę z Francji zarażone pryszczycą. Ostatni raz zwierzęta parzystokopytne z tego kraju przywieziono w listopadzie ubiegłego roku. Termin inkubacji choroby został już przekroczony, więc według Komorowskiego jest pewne, że zarażone zwierzęta nie dostały się do Polski.

Pryszczyca już w Europie

Pierwszy potwierdzony przypadek pryszczycy na kontynencie został zlokalizowany we francuskiej miejscowości Mayenne. "Zwierzęta, które z całą pewnością były zarażone chorobą przebywały w Mayenne przez osiem dni zanim odkryto, że farma może być objęta zarazą. Zapewnienie bezpieczeństwa, zlikwidowanie stada i zrobienie koniecznych testów zabrało nam 15 dni" - powiedział Jean-Louis Viot, prezydent związku producentów żywności w Mayenne. Choroba najprawdopodobniej trafiła na kontynent wraz z transportem 20 tysięcy brytyjskich owiec. Zostały one sprowadzone do Francji w lutym i po przeprowadzeniu badań okazało się, że część z nich jest dotknięta wirusem. Francuski minister rolnictwa nie ukrywa pesymizmu. Według niego rozszerzanie się epidemii pryszczycy we Francji i w Europie jest w zasadzie nieuniknione, mimo zaostrzenia środków ostrożności. Pryszczyca jest tak zaraźliwa, że zdaniem wielu specjalistów prawie nie sposób zatrzymać jej epidemii. Wirus tej choroby może być przenoszony nawet przez wiatr. Na wiadomość o francuskim przypadku choroby Komisja Europejska zabroniła wczoraj wieczorem eksportu z Francji wszystkich zwierząt parzystokopytnych. Także za oceanem nastąpiła szybka reakcja - USA i Kanada wprowadziły zakaz importu wszelkich produktów rolnych z krajów Unii Europejskiej.

"Ubój tańszy od szczepionki"

Artykuł o takim tytule drukuje dziś brytyjski dziennik "The Times". Coraz częściej prasa na Wyspach zastanawia się dlaczego walka z pryszczycą ogranicza się jedynie do profilaktycznego uboju zwierząt. W Wielkiej Brytanii unicestwiono już około 120 tysięcy sztuk bydła. Możliwe że już wkrótce rozpocznie się ubój pół miliona owiec. Brytyjscy weterynarze są przekonani, że masowy ubój zwierząt jest jedynym sposobem na całkowite pozbycie się wirusa. Ale szczepionka przeciwko pryszczycy istnieje od dawna pisze "The Times". Brytyjski dziennik cytuje list prezesa holenderskiego związku hodowców jaki wystosowany został do prezydenta Europejskiego Parlamentu. Pisze on: "Kiedy dotykają nas plagi takie jak pryszczyca uciekamy się do średniowiecznych metod. Zwierzęta są zabijane a następnie palone na stosach. Wstydzę się, że jestem członkiem społeczeństwa, które pozwala na takie barbarzyństwo". "The Times" przypomina, że jeszcze przed kilkoma laty szczepienie trzody i bydła było stosowane w ośmiu państwach europejskich. Ta forma profilaktyki przeciwko pryszczycy, jak dodaje dziennik jest droższa od uboju. Poza tym zaszczepione zwierzęta mogą być nośnikami wirusa a badanie nie jest w stanie stwierdzić czy dostał się on do organizmu ze strzykawki czy też z otoczenia.

Z ulgą odetchnęli natomiast mieszkańcy Włoch. Nie potwierdziły się podejrzenia o wystąpieniu pierwszych przypadków pryszczycy w tym kraju. Przeprowadzone testy przyniosły negatywne wyniki. Pomimo ścisłej kwarantanny i wprowadzania coraz to nowych środków bezpieczeństwa, choroba pojawiła się już także w Argentynie. Przedwczoraj rząd w Buenos Aires oficjalnie potwierdził istnienie co najmniej jednego jej ogniska. Argentyńskie służby weterynaryjne uważają jednak, że może ich być znacznie więcej. Według nieoficjalnych informacji w ostatnich tygodniach stwierdzono około 300 przypadków pryszczycy. Jak na razie Stany Zjednoczone, Kanada i Chile zdecydowały się zamknąć granice dla argentyńskich zwierząt hodowlanych, Unia Europejska uczyni to najprawdopodobniej w ciągu kilku najbliższych dni. Kanada planuje wprowadzić całkowity zakaz importu produktów rolnych z niektórych państw europejskich. Kraj ten wraz ze Stanami Zjednoczonymi już wydał zakaz przywozu mięsa z państw Unii Europejskiej. Zdaniem Kanadyjczyków wprowadzenie zakazu może tylko oznaczać boom hodowlany w ich kraju. Do tej pory z państw, gdzie wystąpiła pryszczyca lub pojawiło się takie podejrzenie, nie można było przywozić do Kanady między innymi świeżego mięsa, żywych zwierząt, czy niepasteryzowanego sera. Tymczasem pryszczyca zaatakowała kraje Zatoki Perskiej. Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie powiadomiły o wykryciu 10 przypadków choroby. Nie wiadomo skąd został sprowadzony wirus pryszczycy. Oba kraje importują znaczną ilość mięsa. Głównym partnerem Zjednoczonych Emiratów Arabskich w handlu mięsem jest Australia. Obecnie import bydła do Emiratów wymaga zezwolenia. Natomiast w Arabii Saudyjskiej, gdzie wykryto pryszczycę u dwóch cieląt, powołano specjalną komisję do zapobiegania rozprzestrzeniania się choroby.

Pryszczyca jest zakaźną chorobą wirusową zwierząt parzystokopytnych.

Zarażenie człowieka może nastąpić przez kontakt z chorym zwierzęciem, a także po spożyciu mleka od chorych sztuk. U ludzi pryszczyca ma zazwyczaj łagodny przebieg.

foto RMF FM, EPA

00:25