Prawie połowa spośród 50 zakładów mięsnych, wyrywkowo skontrolowanych w kwietniu, nie spełni w zakładanym terminie unijnych norm higieny - wynika z poufnej noty unijnych weterynarzy, którą zdobyła korespondentka RMF w Brukseli. Niedostatki są przede wszystkim budowlane. Brakuje nam, np.: łatwo zmywalnych posadzek, kranów na fotokomórkę czy wykafelkowanych ścian.

Unijni weterynarze zarzucają polskim władzom, że przedstawiły niewiarygodne plany dostosowywania polskich zakładów mięsnych do unijnych wymogów. 16 spośród 50 sprawdzonych rzeźni miało, zdaniem kontrolerów, zupełnie nierealne plany modernizacji. Według nich jedną z głównych przyczyn takiego stanu jest upolitycznienie powiatowych weterynarzy, którzy poświadczali wykonalność planów.

Unijna nota mówi także o dwóch przypadkach wywierania presji na weterynarzach. Zamierzali oni zaszeregować sprawdzone przez siebie zakłady do najniższej kategorii firm, które w ogóle nie rokują nadziei na dostosowanie do unijnych norm i w związku z tym będą musiały być zamknięte.

Piotr Kołodziej, główny weterynarz kraju przyznaje w rozmowie z RMF, że strona polska spodziewała się takich wyników kontroli: Myśmy wiedzieli, jakie są słabe punkty, ale na niektóre rzeczy nie mamy wpływu – na szybkość tworzenia prawa, na strukturę inspekcji weterynaryjnej. Są rzeczy, które powinny być już realizowane, oczywiście, jeżeli będzie odpowiednia wola polityczna.

Z noty wynika również, że inspektorzy jako lekceważenie potraktowali nieobecność przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia na spotkaniu podsumowującym kontrolę. Inspekcja sanitarna, która wraz z unijnymi urzędnikami kontrolowała nasze zakłady garmażeryjne, podlega temu resortowi.

Foto: Archiwum RMF

09:20