Sondzie Philae udało się przyczepić do powierzchni komety 67P/Churiumov-Gerasimenko. Nieoficjalne doniesienia z Europejskiej Agencji Kosmicznej wskazują, że stan lądownika jest dobry, ale wczorajsze lądowanie mogło przebiegać bardziej dramatycznie, niż oczekiwano. Philae prawdopodobnie co najmniej raz odbił się od powierzchni jądra komety i spoczywa kilkaset metrów od miejsca pierwszego kontaktu z gruntem.

Tuż po tym, jak do centrum kontroli lotu dotarł wczoraj sygnał potwierdzający zetkniecie się lądownika z powierzchnią informowano o poprawnym odpaleniu dwóch harpunów, które miały przytwierdzić go do powierzchni. Równocześnie, w chwili kontaktu miał wyłączyć się stabilizujący orientację lądownika żyroskop. Po chwili jednak okazało się, że harpuny z nieznanych przyczyn nie zadziałały. Kierownictwo misji zapowiadało, że może podjąć próbę ich uruchomienia.

Dzisiejsze doniesienia wskazują, że lądownik pozostaje na powierzchni jądra komety, jego aparatura wykonuje i przesyła na Ziemię zdjęcia. Łączność radiowa jest stabilna. Nie jest jednak do końca jasne, w jakiej ostatecznie pozycji wylądował. To może zdecydować o możliwości przeprowadzenia eksperymentów i zasilania lądownika z pomocą jego baterii słonecznych. Europejska Agencja Kosmiczna zapowiedziała konferencję prasową na ten temat dziś o godzinie 14. 

ESA opublikowała już pierwszy obraz z powierzchni jądra komety (powyżej), to złożenie dwóch zdjęć wykonanych z pomocą zestawu kamer CIVA (Comet nucleus Infrared and Visible Analyzer). Na pierwszym planie widać część podwozia sondy, jedną z jego trzech nóg. Podobnie, fragment podwozia widać na poniższym zdjęciu, wykonanym przez instrument ROLIS (Rosetta Lander Imaging System), kiedy lądownik był jeszcze około 3 kilometrów nad celem.

(bks+Grzegorz Jasiński)