Do 6 wzrosła liczba ofiar powodzi w Małopolsce. Z Dunajca strażacy wyłowili wczoraj ciała 3 mężczyzn i kobiety, którzy utonęli w samochodzie. Tico, którym podróżowali, porwał nurt potoku Roztoczka. W Jodłówce Tuchowskiej strażacy znaleźli natomiast zwłoki mężczyzny, którego porwała rzeka. Utonął również mężczyzna, który próbował uratować swoją żonę. Tymczasem w województwie wciąż trwa szacowanie strat materialnych po przejściu nawałnicy. Już teraz wiadomo, że będą one liczone w milionach, a nawet dziesiątkach milionów złotych.

Wczoraj nad ranem w Jodłówce Tuchowskiej natrafiono na ciało mężczyzny, którego porwała wezbrana rzeka, a przed południem znaleziono zwłoki innego mieszkańca Małopolski, który zginął próbując ratować tonącą żonę. Ogólny bilans ulew w Małopolsce to cztery ofiary śmiertelne i jedna - zaginiona. Tymczasem jak informuje Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej poziom wód w rzekach w Dole i Wiśle na Podbeskidziu niebezpiecznie rośnie. Rzeki te przekroczyły stany alarmowe w powiecie oświęcimskim. Alarm powodziowy obowiązuje nadal w powiecie limanowskim w Małopolsce. Pogotowie przeciwpowodziowe ogłoszono w powiatach tarnowskim, brzeskim i nowosądeckim. W Małopolsce wciąż jeszcze usuwane są skutki ulew. Nieprzejezdna jest nadal droga numer 977 z Tarnowa do Tuchowa. Na poważne utrudnienia muszą się przygotować także pasażerowie pociągów - dowiedział się Marek Balawajder w rozmowie z Ryszardem Rębilasem, zastępcą dyrektora w Zakładzie Przewozów Pasażerskich w Krakowie:

Dlatego PKP zdecydowały o zmianie trasy kursujących tamtędy pociągów, Przestrzegamy pasażerów, że opóźnienia mogą być poważne - nawet do 4 godzin. Tak wygląda sytuacja w Małopolsce. Niestety nie lepiej jest na Dolnym Śląsku. Alarm powodziowy ogłoszono we Wrocławiu, Strzelinie i Miliczu, natomiast stan pogotowia przeciwpowodziowego obowiązuje na terenie całego województwa dolnośląskiego. W południowo-zachodniej Polsce zaczął padać deszcz, synoptycy przewidują, że w ciągu doby w dorzeczu górnej Odry i Kotlinie Kłodzkiej może spaść od 70 do 90 litrów wody na metr kwadratowy. Na razie rzeki na Dolnym Śląsku nie wylewają, przekraczają jednak znacznie stany ostrzegawcze i alarmowe. O ponad metr - Odra w Oławie, o osiemdziesiąt centymetrów Ślęża na Bobrze, o pół metra - Nysa Kłodzka w Skorogoszczy.

Prawdziwa powódź nawiedziła wczoraj Łagów w świętokrzyskiem. Woda wdarła się tam do kilkudziesięciu domów. Utonęło wiele zwierząt gospodarskich. Zniszczone są też drogi, woda podmywa mosty. Jak dowiedział się RMF, podobna sytuacja panuje w kilku innych miejscowościach w Świętokrzyskim. Nawałnica przeszła też nad Zatorem koło Oświęcimia. Zalane są piwnice, zatkane studzienki kanalizacyjne i niemal nieprzejezdne ulice. Strażacy cały czas wypompowują wodę z zalanych budynków. Dojazd do nich jest utrudniony, ponieważ na drodze leżą połamane gałęzie i konary drzew. Woda zalała również linię kolejowa w pobliskich Spytkowicach. Ulewa przeszła także nad Lubelszczyzną. Bardzo silnie pada w Lublinie i Kraśniku. W okolicach Kraśnika, w takich miejscowościach jak Dzieszkowice, Gościeradów, Stróża i Trzydnik, powalone są drzewa. Zalane są piwnice. Strażacy pompują wodę z piwnic.

Tymczasem blisko 3 miliony złotych na zasiłki dla powodzian zdecydował się dać dodatkowo wojewodzie pomorskiemu rząd. Wcześniej rząd przeznaczył już na ten cel 75 milionów złotych. W ubiegłym tygodniu Ministerstwo Gospodarki przeznaczyło 7 milionów złotych na obsługę kredytów zaciąganych przez małe i średnie przedsiębiorstwa z terenów Pomorza, które poniosły straty w wyniku powodzi. Według rzecznika rządu – Krzysztofa Lufta, do tej pory wpłynęły 283 wnioski o taki kredyt.

foto:Monika Chodacka, RMF

Maciej Pałahicki, RMF Zakopane

00:15