Warto w internecie wchodzić w miejsca, które są poza naszą bańką informacyjną, zaglądać do mediów z przeciwnej strony, sprawdzać, co się tam dzieje, poklikać, poczytać i zobaczyć, czy aby na pewno właśnie nie zamknęliśmy się tak w tej bańce, że straciliśmy kontakt z tą bardzo różnorodną rzeczywistością – mówi RMF FM dr Agnieszka Całek z Instytutu Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak podkreśla, internet był na początku bardzo ekskluzywny, wymagał wysokich kompetencji technologicznych. Teraz po jego umasowieniu mamy inny problem, kompetencji wymaga wyszukiwanie tego, co w internecie jest wiarygodne i wartościowe.

Grzegorz Jasiński: Pani doktor, od pewnego czasu już mamy świadomość uzależnienia od nowoczesnych technologii, które pomagają nam w życiu i zajmują coraz większą część naszego życia, ale można mieć wrażenie, że pandemia jeszcze bardziej nas uzależniła. Czy pani też tak sądzi?


Dr Agnieszka Całek: O zdecydowanie tak. Natomiast oczywiście poza uzależnieniami, mamy też mnóstwo plusów, ponieważ paradoksalnie dzięki pandemii wykonaliśmy ogromny skok w użytkowaniu technologii. Okazało się, że np. osoby, które do tej pory od technologii mocno stroniły, jednak się do niej przekonały. To są głównie seniorzy, którzy wobec potężnych ograniczeń w spotykaniu się z bliskimi, zaczęli np. używać takich komunikatorów jak np. Skype czy Messenger. Natomiast oczywiście mamy też ten problem, o którym pan wspomniał - kłopot z uzależnieniem, że spędzaniem mnóstwa czasu z komputerem, ze smartfonem, traktowaniem tych narzędzi i technologii jako dominujące, które właściwie towarzyszą nam niemal przez całą dobę.

To porozmawiajmy przez chwilę o szansach, nadziejach, o tym co dobrego się wydarzyło, bo rzeczywiście jest tak, że wiele osób, które stroniły do tej pory od tego typu urządzeń trochę przymuszone przez wnuki, dzieci, trochę przez okoliczności, bo np. są nauczycielami, musieli zacząć zdalnie nauczać, włączyło się w ten obieg nowych technologii. Jak pani ocenia to z punktu widzenia pozytywnego wpływu na nasze życie, naszą gospodarkę, jak to będzie?

Na pewno widać, że bardzo dużo osób dostrzegło potencjał w tych technologiach, które pozwalają np. oszczędzić czas. Okazało się oczywiście, biorąc pod uwagę wszystkie mankamenty zdalnego nauczania, że bardzo wiele elementów z całego programu da się zrealizować przy pomocy właśnie zdalnego nauczania. Rzecz jasna nie jestem zwolenniczką tego, żeby pozostawić zdalne nauczanie w całości. Natomiast uważam, że rozważenie na poważnie blended-learningu, czyli takiej mieszanej formy, byłoby jak najbardziej wskazane, bo pozwalałoby oszczędzić czas, zasoby. Na przykład pewne zagadnienia teoretyczne można by spokojnie przyswajać przy pomocy właśnie tych technologii, które umożliwiają e-learning. Natomiast rzeczy praktyczne, które są do wykonania, można by realizować w większych blokach na uczelniach czy w szkołach i to absolutnie ma szansę się sprawdzić. Zresztą też na Uniwersytecie Jagiellońskim rozwijamy już długo taki projekt, który nazywa się w Copernicus College. I tutaj m.in. mamy bardzo wiele różnych kursów. I pozwolę sobie na małą reklamę, bo jesteśmy przy tym temacie, to mamy kurs "Człowiek i społeczeństwo w obliczu nowych technologii", gdzie właśnie opowiadamy, jako naukowcy, wykładowcy, obserwatorzy tego świata od strony właśnie naukowej o tym, jak my z tymi technologiami sobie radzimy, co dobrego można z nich wyciągnąć, ale też gdzie są różnego typu zagrożenia.

Widząc wszystko to, co nowoczesne technologie nam ofiarują, stajemy się coraz bardziej wygodni. Wszystko chcemy mieć natychmiast, już, zaraz, odpowiedzi na każde pytanie dosłownie po kliknięciu w klawiaturę. Czy to jest dobre zjawisko? Czy pani zdaniem to trochę sprawia, że nasz kontakt z wiedzą jest płytki, nastawiony na natychmiastowy komunikat i przeskoczenie gdzieś dalej?

To jest bardzo trudne zagadnienie ze względu na to, że w historii internetu mamy taką sytuację, że najpierw on był bardzo mocno ekskluzywny, mogli się nim posługiwać tylko ludzie, którzy mieli wysokie kompetencje technologiczne. Potem nastąpił taki moment umasowienia, kiedy internet stał się prosty dzięki m.in. przyjaznym interfejsom i to spowodowało, że nie rozumiejąc, co jest pod spodem tego internetu, możemy się nim posługiwać trochę jak Krokodyl Dundee. Czyli coś tam wpiszemy do Google'a, Google nam coś zwróci. Natomiast w tej chwili jesteśmy już na takim etapie, że skuteczne wyszukiwanie i efektywne korzystanie z wiedzy jest trudne ze względu na to, że ten internet jest pełen różnych informacji, które czasami są nierzetelne, czasami wprost są fake newsami. Mamy tego cały ogrom i żeby potrafić z tego wyłuskać to, co jest naprawdę wartościowe, znowu potrzebujemy konkretnych kompetencji. Czyli krótko mówiąc, już nie możemy się uczyć na zasadzie, coś tam wpiszemy, coś nam wyskoczy, tylko dobrze by było nabierać świadomości tego, jak to działa i też uczyć technik wykorzystywania, rozpoznawania tego, co jest wartościowym źródłem a co niekoniecznie. W tym zakresie zdecydowanie dużo mamy do zrobienia. Jest przed nami dużo wyzwań, bo o ile właśnie każdy z nas może używać internetu i może bardzo szybko zdobywać wiedzę, o tyle kwestia jakości tej wiedzy oraz tego z jakich dokładnie źródeł korzysta i czy one są naprawdę wartościowe, jest już rzeczą zdecydowanie do przepracowania.

Tu jest tylko taki problem, że my korzystając z nowoczesnych technologii, trochę uciekamy od podejmowania decyzji, bo wrzucamy sobie cel nawigacji, ona nas prowadzi, chcemy mieć święty spokój, zegarek nam liczy kroki, smartfon wskazuje rano, jak się ubrać, bo pokazuje prognozę pogody, nie musimy wyglądać za okno. Natomiast w tym, o czym pani mówi, w tym świadomym poszukiwaniu wartościowych źródeł, my musimy wykazać pewną wolę, musimy się postarać, musimy włożyć w to trochę pracy. Czy sądzi pani, że te nowoczesne technologie dają nam szansę, żeby tę wolę pokazać, czy tak wszystko robią za nas, że jak to mówią w sporcie czynnik wolicjonalny nam zanika?

Oj, bardzo słabo jest z tym dawaniem nam przestrzeni na wolę, ponieważ mamy kulturę algorytmów. Zaskakujące jest to jak np. ludzie reagują na alternatywne wyszukiwarki. Na przykład ktoś całe życie korzysta z Google'a i nagle ma skorzystać z takiej wyszukiwarki, która się nazywa DuckDuckGo, która jest oparta na troszkę innym sposobie działania, trochę mniej reaguje na te algorytmiczne rzeczy. Ludzie się gubią, nie są zadowoleni z wyników, ponieważ tak naprawdę technologia nas już wytresowała i nauczyła nas tego, jak mamy zadawać pytania i wiadomo z grubsza też, czego oczekujemy w zwrotach. To jest trudne. Jak np. korzystamy z platform VOD, często to algorytm podsuwa nam różne rzeczy i przez to omija nas mnóstwo ciekawych produkcji, które moglibyśmy zobaczyć, które by nas zainteresowały, kiedy byśmy krótko mówiąc, wyszukiwali ręcznie. To jest dosyć zgubne. Niestety te algorytmy bardzo często ograniczają nas nam widzenie tego, co jest w internecie i też bardzo często zamykają nas w tych tzw. bańkach informacyjnych czy też bańkach filtrujących, które powodują, że przestajemy widzieć inne światy, inne spojrzenia na rzeczywistość, inne zdania. Poza tym, że tracimy możliwość wyboru i korzystania z własnej woli, to tracimy też umiejętność dyskusji, wchodzenia w interakcje z ludźmi, którzy się z nami nie zgadzają, którzy mają inne zdanie, którzy być może chcieliby nam pokazać jakiś inny wycinek świata. Więc rzeczywiście tutaj pojawia się wiele trudności, chociaż oczywiście jest parę sposobów na to, jak przełamać algorytmy i w jaki sposób poradzić sobie z tymi ograniczeniami. Z tym, że tutaj znowu potrzebna jest świadomość tego, że to tak działa i świadomość tego, że właśnie algorytm nami kieruje. No i musimy podjąć taką decyzję, że chcemy z tym algorytmem trochę walczyć.

Jak to zrobić, jeśli już mamy tę wolę. Uświadomimy sobie, że dobrze byłoby tak zrobić, to proszę nam powiedzieć, jak to zrobić?

Na pewno pierwsza rzecz to jest czyszczenie co jakiś czas naszej historii i tych różnych cookies, ale to jest oczywista sprawa. Natomiast poza tym trzeba też pamiętać w mediach społecznościowych, żeby zrobić przegląd tego, co mamy zaobserwowane, zasubskrybowane, polubione i poklikać tam w takie rzeczy, które nas zainteresowały, ale na naszej tablicy się nie pojawiły. Może być tak, że nawet wyraziliśmy gdzieś zainteresowanie jakimś konkretnym zagadnieniem, np. niech to będzie zagadnienie z biotechnologii, ale nie lajkowaliśmy tego odpowiednio często, więc medium przestało nam to pokazywać. Więc, krótko mówiąc, trzeba też od czasu do czasu taki przegląd zrobić i krótko też, jakby wskazać, co nas interesuje, zaznaczyć te rzeczy, które gdzieś zostały pominięte, a chcielibyśmy, żeby z powrotem na naszej tablicy zaczęły się pojawiać. Bo też na pewno mają państwo takie poczucie nawet, korzystając z Facebooka, że jak tam wchodzą, to macie wrażenie posiadania kilkunastu znajomych, a tak naprawdę macie ich kilkudziesięciu, czasem kilkuset. Influencerzy mają wiele tysięcy, natomiast na tablicy pojawia się niewiele z tego kontentu. Jeżeli uważają państwo, że coś jest wartościowe, chcielibyście, żeby się pojawiało częściej, trzeba po prostu wbrew algorytmowi, mechanicznie wejść na różne profile, na konta i tam pozaznaczać, czym jesteśmy zainteresowani, zostawić jakąś akcję, wtedy algorytm będzie wam to pokazywał nieco częściej. Poza tym też dobrze intencjonalnie wchodzić w miejsca, które nie są waszą bańką informacyjną, jeżeli np. obracają się państwo w środowisku lewicowym i z lewicowych, czy też liberalnych mediów państwo korzystają, to od czasu do czasu dobrze jest zajrzeć do tych mediów z przeciwnej strony i sprawdzić, co się tam dzieje, poklikać, poczytać i zobaczyć, czy aby na pewno właśnie nie zamknęliśmy się tak w tej bańce, że straciliśmy kontakt z tą bardzo różnorodną rzeczywistością. Dobrym wyjściem jest też wykorzystanie Twittera jako takiego agregatora treści, ja osobiście właśnie w ten sposób biernie używam Twittera, ale mam tam oznaczone różne media, z różnych stron ideologicznych, ale też tematycznych, po to właśnie, żeby Twitter podrzucał mi różne informacje, nie tylko z tej mojej bańki, która jest np. na moim Youtubie, Instagramie czy Facebooku, ale też od czasu do czasu pokazał mi coś, na co normalnie bym nie wpadła.

A co pani doktor myśli np. o dodanie sobie do tych naszych wszystkich wyszukiwań, decyzji, które podejmujemy, jakiegoś analogowego elementu, czyli zaglądnięcie do książki, poszeleszczenie kartkami...

Jak najbardziej...

... zaglądnięcie do zwykłego atlasu geograficznego a nie tego, który mamy w internecie. Przychodzi mi do głowy, jeśli chodzi o filmy, że podsuwane są nam filmy, które prawdopodobnie chcemy zobaczyć, bo widzieliśmy jakieś w przeszłości. Może jednak zamiast czytać opisy na ekranie, warto zajrzeć gdzieś do jakiego źródła, jeśli takie mamy, z recenzjami tych filmów, choćby klasyki, z podpowiedziami autorytetów jeszcze z czasów sprzed portali  społecznościowych. Co pani o tym myśli?

Absolutnie tak. Nawet dla takiej higieny zdrowotnej warto oderwać od ekranu i np. poczytać analogową, papierową gazetę. Oczywiście nie będzie to doświadczenie dla wszystkich, bo np. młodsze pokolenie, obserwuję to też na studentach, prowadząc zajęcia, nie odczuwa w ogóle prasy drukowanej jako swoje medium. Dla nich to jest trochę dziwne i nieużyteczne. Pojawiają się tu różnego rodzaju problemy odbiorcze i jakby większa wizja ograniczeń. Natomiast w ogóle ja bardzo polecam przerzucenie się od czasu do czasu właśnie na te analogową formę chociażby po to, żeby odpoczął nasz wzrok, ale też, żebyśmy obcowali z medium dotykiem, żebyśmy to medium poczuli, jak te kartki pachną, jaką mają fakturę. To też jest bardzo ważne, jakby poznawczo jest dla nas istotne, trochę bardziej nas otwiera na to doświadczenie. Jeśli chodzi o analogowe media, czy to będzie papierowe medium, książka czy gazeta, czy to będzie radio, czy to będzie płyta, to zawsze mamy do czynienia z takim medium, które ma ograniczoną liczbę dystraktorów, czyli tego co rozprasza. Natomiast w sieci mamy tego strasznie dużo, to bardzo przeszkadza w odbiorze. To też powoduje, że my tych treści w internecie za bardzo nie czytamy, my je po prostu skanujemy. Na to też wskazują różne badania, które np. pokazują wyniki z eye truckera, czyli urządzenia, które bada jak gałka oczna przesuwa się po ekranie, czy czy po jakimkolwiek innym materiale. Widać, że tamto nasze czytanie w sieci ma tzw. F-kształtną formę, czyli czytamy nagłówki, czytamy leady, a potem po prostu przelatujemy po lewej stronie wyłapując najważniejsze dla nas słowa. To już nie jest czytanie linearne takie, z jakim mamy do czynienia np. w prasie drukowanej czy książkach. Warto więc też do tej analogowej formy wrócić chociażby po to - i to zabrzmi może trochę dziwnie - żeby ćwiczyć czytanie, czytanie ze zrozumieniem, wyłapywanie szczegółów, ponieważ w internecie ćwiczenie tych umiejętności jest bardzo trudne, właśnie ze względu na to, co nas rozprasza, czyli te dystraktory. Więc ja bym zachęcała do tego, żeby korzystać z różnych papierowych źródeł, ale też tak jak powiedziałam z audiobooków, czy też z e-booków, ale e-booków w takiej formie czytnika a nie w naszym smartfonie, czy na naszym komputerze, no bo tutaj oczywiście też natychmiast pojawiają się wtedy dystraktory. Więc jeżeli korzystamy z innych mediów, bez pośrednictwa internetu, to to zawsze jest dobre doświadczenia i też takie, które w dużym stopniu może uspokoić naszą percepcję co przy tej ilości bodźców, jaką codziennie mamy w sieci, jest też bardzo ważne.

Na utworzonej pod patronatem Uniwersytetu Jagiellońskiego platformie Copernicus College można znaleźć szereg kursów akademickich, np. z zakresu z zakresu psychologii, fizyki, prawa czy filozofii. Dr Agnieszka Całek zaprasza na kurs "Człowiek i społeczeństwo w obliczu nowych technologii", który omawia m.in. wątki etyki wobec sztucznej inteligencji, e-demokracji, wpływ komunikacji w Social Mediach na nasze codzienne relacje, cyberterroryzm czy cyberbezpieczeństwo. W kursach można uczestniczyć bezpłatnie i bez żadnych ograniczeń - czy to wiekowych, czy wynikających z wykształcenia. Wystarczy się zarejestrować za pomocą e-maila. Formuła jest otwarta, można posłuchać tylko kilku wykładów z danego kursu, można też uczestniczyć w kursie "na poważnie" i podejść do egzaminu online, po którego zaliczeniu w zakładce "indeks" pojawi się certyfikat do pobrania.

Opracowanie: