Kosztowności wywiezione z Królewca ma zawierać niemiecki depozyt, który rzekomo znajduje się w zamaskowanym schronie na terenie dawnego poligonu SS na Kaszubach - zdradził w wywiadzie dla popularnego kanału YouTube "History Hiking" inicjator poszukiwań skarbu. Wskazówki umożliwiające znalezienie skarbu miał rzekomo ujawnić Erich Koch, niemiecki zbrodniarz wojenny. Zgodę na badania archeologiczne wskazanego miejsca wydał Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
- Jan Delingowski, były radiooficer, od 10 lat szuka niemieckiego depozytu na Kaszubach, a konserwator zabytków właśnie dał zgodę na badania archeologiczne wskazanego przez niego miejsca.
- Według relacji byłego więźnia, Erich Koch, niemiecki zbrodniarz wojenny, miał zdradzić miejsce ukrycia skarbu zrabowanego z Królewca, który nigdy nie dotarł do Berlina.
- Depozyt miał zostać ukryty w bunkrze szczelinowym na terenie dawnych koszar SS, niedaleko jeziora i poligonu, gdzie szkolono obsługę rakiet V2.
- Chcesz poznać więcej szczegółów i dowiedzieć się, jak potoczą się dalsze badania? Sprawdź kolejne odcinki kanału "History Hiking" i ich podcast w Radiu RMF24!
W niedzielę na kanale "History Hiking" ukazał się dwugodzinny wywiad z inż. Janem Delingowskim, byłym radiooficerem floty handlowej, który ostatnie dziesięć lat miał spędzić na poszukiwaniach niemieckiego depozytu na Kaszubach. 1 lipca br. Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków wydał zgodę na badania archeologiczne miejsca, które wskazał Delingowski.
Jak czytamy w decyzji konserwatora: "w oparciu o wyniki poszukiwań zabytków, istnieje przypuszczenie, że na działce (...) zlokalizowany jest bunkier szczelinowy z okresu II wojny światowej, który może posiadać cechy zabytku. Ponadto w jego otoczeniu oraz wnętrzu mogą znajdować się materiały zabytkowe, w tym archeologiczne".
Miejsce ukrycia domniemanego skarbu Jan Delingowski ustalił na podstawie relacji byłego więźnia zakładu karnego w Barczewie, który - jak twierdzi - w latach 80. zetknął się z odsiadującym tam karę Erichem Kochem, niemieckim zbrodniarzem wojennym, gauleiterem i ostatnim nadprezydentem Prus Wschodnich.
W 1959 roku Erich Koch został uznany winnym uśmiercenia około 400 tys. Polaków, za co skazano go na karę śmieci. Wyroku nigdy nie wykonano, oficjalnie - z powodu zbyt niskiej wagi skazanego. W rzeczywistości - według akt IPN ujawnionych kilkanaście lat temu na łamach "Rzeczpospolitej" - funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa PRL oraz sowieckiego KGB liczyli, że nazistowski dygnitarz zdradzi im miejsce ukrycia skarbu, m.in. Bursztynowej Komnaty.
Jak twierdzi Jan Delingowski, w latach 80., a więc pod koniec swojego życia, Koch rzekomo zdradził współwięźniowi miejsce ukrycia depozytu, w skład którego wchodzą zrabowane przez Niemców kosztowności i dzieła sztuki, które zostały ewakuowane pod koniec wojny z Królewca.
Wypełnione łupami skrzynie miały zostać przewiezione ciężarówkami na zachód Berlinką, autostradą prowadzącą do stolicy III Rzeszy. Jednak do Berlina nigdy nie dojechały - mówi Delingowski, powołując się na relację domniemanego świadka. Jak dodaje, konwój miał zjechać z drogi "między Czerskiem a Człuchowem, w kierunku na Odry".
Dodatkową wskazówką ma być informacja, jakoby skrzynie zdeponowano w schronie zamaskowanym "na wzgórzu nieopodal jeziora, na terenie dawnych koszar SS". Istotnie, podczas wojny na wskazanym obszarze znajdował się poligon ćwiczebny SS "Prusy Zachodnie", który szkolił m.in. obsługę techniczną rakiet V2, które startowały z nieodległego poligonu Heidekraut w Borach Tucholskich.
Informacje od byłego więźnia Delingowski porównał z telegramami, jakie pod koniec wojny miał otrzymać Gustav Wyst, Obersturmbannführer SS w Królewcu. Z sensacyjnej korespondencji, której historię opisał między innymi niemiecki "Der Spiegel", miałoby wynikać, jakoby Wyst - na polecenie przełożonych - ukrył depozyt "w wyznaczonym BSCH", a wejścia zamaskował. Niemieccy dziennikarze i poszukiwacze Bursztynowej Komnaty od lat głowili się, co oznacza skrót "BSCH". Zdaniem rozmówcy kanału "History Hiking", to akronim od "Bruß Schutzraum", który miałby oznaczać schron szczelinowy na poligonie "Brusy".
Relacjonowanie kolejnych etapów badań zapowiedziała ekipa kanału YouTube "History Hiking". Jego twórcy opowiedzą o sprawie w najbliższy weekend w podcaście „Kulisy History Hiking“ w Radiu RMF24.
Fimy z cyklu „Kulisy History Hiking” znajdziecie także na naszym kanale na YouTube.
Bursztynowa Komnata to legendarne dzieło sztuki, które powstało na początku XVIII wieku. Była to bogato zdobiona sala, której ściany pokryto panelami z bursztynu, złota i luster. Komnata została wykonana w Prusach na zamówienie Fryderyka I, a następnie podarowana carowi Piotrowi I Wielkiemu w 1716 roku jako symbol przyjaźni między Prusami a Rosją.
Komnata została zainstalowana w Pałacu Katarzyny w Carskim Siole pod Petersburgiem, gdzie przez ponad 200 lat była jednym z najcenniejszych skarbów Rosji. W czasie II wojny światowej została zrabowana przez wojska niemieckie i przewieziona do Królewca. Tam ślad po niej zaginął - do dziś nie wiadomo, co się z nią stało. Istnieje wiele teorii na temat jej losu, ale żadna nie została potwierdzona.
W latach 1979-2003 w Carskim Siole powstała wierna rekonstrukcja Bursztynowej Komnaty, którą można dziś podziwiać.
Autor: Mateusz Kudła


