Po epidemii szalonych krów, przyszła teraz kolej na zarażone owce. Amerykański sędzia federalny nakazał zlikwidowanie dwóch stad owiec, u których wykryto BSE, czyli gąbczaste zwyrodnienie mózgu. Pod nóż pójdzie 335 zwierząt.

Owce zostały sprowadzone z Belgii przez jednego z farmerów ze stanu Vermont. W lipcu ubiegłego roku testy wykazały, że niektóre sztuki chorowały na BSE. Departament rolnictwa nakazał wówczas zabicie i spalenie wszystkich zwierząt, w obawie, by epidemia nie przeniosła się na bydło. Dotychczas poza Europą na świecie nie stwierdzono przypadków choroby szalonych krów, powodującej u ludzi groźne schorzenie Creutzfeldta-Jakoba. Linda i Larry Faillace oraz Houghton Freeman w listopadzie ubiegłego roku odrzucili ofertę władz ws. wypłacenia im rekompensaty za likwidowane owce w wysokości ponad 2,4 mln dol. Twierdzili, że testy nie były miarodajne. Sprawa trafiła więc do sądu. Adwokaci właścicieli zapowiedzieli złożenie apelacji. Departament rolnictwa USA potwierdził jednak, iż uczyni wszystko by nie dopuścić do przeniesienia BSE na teren Ameryki; stąd też importowane stado będzie musiało zostać zniszczone.

Będzie embargo na Polską wołowinę?

Unia Europejska wstrzymała się przed podjęciem decyzji o ewentualnych restrykcjach w handlu rolnym z Polską, dając nam dodatkowy czas na wykazanie, że w kraju nie ma zagrożenia chorobą szalonych krów. Polacy ze swej strony zobowiązali się przedstawić dowody do końca tygodnia. O ich wartości zdecyduje w końcu marca Komitet Naukowy Unii Europejskiej. Jeśli dowody będą nieprzekonujące, Unia może wprowadzić restrykcje w handlu wartości milionów złotych. Polska sprzedaje UE rocznie do 200 tys. cieląt i do 60 tys. ton wołowiny. Nasi dyplomaci w Brukseli liczą, że Komitet zakwalifikuje nas do grupy państw, gdzie występowanie choroby jest mało prawdopodobne. Jeśli tak się nie stanie, Komisja nie wyklucza, że zażąda od nas - pod groźbą sankcji w handlu - wprowadzenia kosztownych środków bezpieczeństwa, jakie już stosuje się w samej Unii. Chodzi o obowiązkowe testowanie wszystkich sztuk w wieku powyżej 30 miesięcy i niszczenie tzw. materiału ryzyka, a więc części narażonych na obecność BSE - mózgu i rdzenia kręgowego. Niewykluczone, że obowiązek taki byłby wówczas rozciągnięty także na inne części, takie jak cały kręgosłup i cała głowa oraz jelita krów.

Państwa Unii nie wolne od BSE

W Unii tylko państwa, które jako ostatnie przystąpiły do wspólnego rynku (Szwecja, Finlandia i Austria), są zaliczone do państw "bezpiecznych". Sprawdziła się diagnoza dotycząca trzech innych krajów - Hiszpanii, Włoszech i Niemczech - zakwalifikowanych wówczas do kategorii większego ryzyka, co grozi obecnie Polsce. W końcu ubiegłego roku wykryto w tych krajach pierwsze przypadki choroby szalonych krów. Źródła w Komisji Europejskiej potwierdziły we wtorek, że prośba Polski o dofinansowanie testów na BSE jest obecnie rozpatrywana przez służby Komisji. W piątek sekretarz Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Jacek Saryusz-Wolski wystąpił do Unii o pomoc, oświadczając, że rząd zamierza wprowadzić obowiązkowe badania wszystkich ubitych sztuk w wieku powyżej 30 miesięcy. O podobne wsparcie zwróciły się także Węgry, lecz otrzymały odmowną odpowiedź. Jednak urzędnicy Komisji nie wykluczyli we wtorek, że Unia zdecyduje się wspomóc Polskę, choć ich zdaniem mogłoby to nastąpić jedynie w ramach istniejących funduszy pomocowych dla naszego kraju. Zdaniem naukowców, spożycie mięsa pochodzącego od sztuk cierpiących na BSE może powodować śmiertelną chorobę Creutzfeldta-Jakoba, na którą do tej pory zmarło w UE ponad 80 osób.

2:30