Sztuczna inteligencja nie odbierze nam pracy, zastąpi nas w zadaniach monotonnych, codziennych, których ludzie najzwyczajniej w świecie nie chcą wykonywać - przekonuje w RMF FM Mateusz Majewski, wiceprezes UiPath na Europę Północno-Wschodnio-Południową. Przedstawiciel firmy, która zajmuje się między innymi automatyzacją procesów biznesowych przyznaje jednak w rozmowie z Grzegorzem Jasińskim, że w zawodach, gdzie powtarzalność pewnych funkcji, jest bardzo istotna, redukcja zatrudnienia, albo zmiana jego formy jest możliwa.
Grzegorz Jasiński: Na ile sztuczna inteligencja odbierze ludziom pracę? Państwo w swoich niedawno opublikowanych materiałach przekonujecie, że nie tylko nie pozbawi pracowników zatrudnienia, ale wręcz wzmocni ich pozycję. Bardzo chętnie usłyszę argumenty.
Mateusz Majewski: To pytanie rzeczywiście pojawia się, mam wrażenie, nie tylko w przypadku sztucznej inteligencji, ale bardzo często na rynku. To pytanie zresztą bardzo przypomina mi kilka wątków, które w historii ostatniego czasu na świecie miały podobny wpływ. Podobne pytania pojawiały się zresztą, kiedy była pierwsza debata publiczna nad szeroko dostępnym internetem, na przykład w Stanach Zjednoczonych. Bardzo dużo tego typu pytań pojawiało się potem, kiedy pojawiały się inne przełomowe technologie. Ja uważam, że sztuczna inteligencja jest technologią przełomową, będzie miała duży wpływ na to, jak funkcjonujemy, jak pracujemy i jak żyjemy.
Naturalnie budzi to pewne obawy. Natomiast nasze doświadczenia, blisko 15 lat pracy ze sztuczną inteligencją, z robotyzacją, pokazują jasno, że to tak nie jest, że te nowe technologie, nowinki, zastępują pracę człowieka. Ja to bardzo mocno porównuję do ewolucji, która się dzieje w naszym życiu codziennym, gdzie jednak nasze zadania w pracy bardziej się transformują, a nie to, że ta praca jest zabierana. I oczywiście ogólnie jest tak, że pewnie część zawodów jest bardziej dotknięta wpływem sztucznej inteligencji, część zawodów mniej.
Ostatnio czytałem takie badanie, gdzie każda z funkcji, z ról, jest podzielona na pewne fragmenty. Część z nich sztuczna inteligencja bardzo dobrze wypełnia i bardzo dobrze pomaga, no ale były takie elementy jak empatia. Tutaj ciężko szukać takiego wykładnika, żeby sztuczna inteligencja zastępowała człowieka w przekazywaniu pewnych informacji. Więc ja myślę, że to jest trochę tak, że to bardzo dużo zależy od tego, o jakiej roli, jakiej funkcji mówimy. I to nasze doświadczenie 15-letnie we wdrażaniu robotyzacji, która była taką pierwszą podwaliną pod tak naprawdę szeroko wykorzystywaną sztuczną inteligencję w organizacjach, firmach i w życiu codziennym również pokazują, że tak naprawdę my się skupialiśmy na zmianie procesu i lepszym jego realizowaniu, niż na samej funkcji tego, że ktoś traci pracę bądź nie. Więc ja nie widzę tych zagrożeń tak mocno zdemonizowanych, hollywoodzkich. Bardziej widzę przyjęcie tej sztucznej inteligencji w takiej praktycznej części, w zadaniach monotonnych, codziennych, których ludzie najzwyczajniej w świecie nie chcą wykonywać w pracy. I tutaj myślę, że sztuczna inteligencja bardzo dobrze się wpasowuje i pokazuje, że jednak jesteśmy w stanie je realizować.
Oczywiście nie da się wykluczyć tego, że są takie zawody, gdzie jej wpływ jest na tyle duży i powtarzalność pewnych funkcji, na tyle istotna, że pewnie można zredukować jakąś formę tego zatrudnienia. Albo to, co dzieje się najczęściej, to znaczy zmiana jego formy, zmiana jego zakresu. Bardzo mi to przypomina właśnie taką automatyzację, która była wdrażana w liniach produkcyjnych i wczesną rewolucję produkcyjną, gdzie jednak w takich powtarzalnych albo ryzykownych zadaniach jednak maszyny zastępowały częściowo człowieka. To nie zmieniło jednak faktu, że to ciągle człowiek nadzoruje i koordynuje pracę tych maszyn. Więc tutaj mamy bardzo podobny zakres. Sztuczna inteligencja pomoże w wielu zadaniach. Bardzo wątpię, że będzie szeroko zastępowała człowieka na stanowisku pracy.
Mówi się o tym, że sztuczna inteligencja zlikwiduje potrzebę wykonywania powtarzalnych czynności. Już nie tych takich fizycznych czysto, ale też takich czynności, nazwijmy to, umysłowych, że poprawi efektywność pracy. Ale oczywiście zawsze w takim momencie jest pytanie o to, w jakim celu jest ta automatyzacja, robotyzacja, jak państwo to w swojej pracy nazywacie, wykorzystywana. Czy ostatecznym celem ma być poprawa jakości pracy, zadowolenia załogi, czy jednak oszczędności, oszczędności i jeszcze raz oszczędności? Czyli owszem, te zadania się nieco uproszczą, ale na przykład pracownikom ktoś zaproponuje niższe pensje.
To jest ciekawe pytanie z dwóch perspektyw. Ja myślę, że trzeba rozpatrywać to tak, jak pan przedstawił w pytaniu, z dwóch optyk. Jeśli patrzymy sobie na zadania firmy, one bardzo rzadko, jeśli nie mówimy o fundacjach, nie są nastawione na jakąś komercjalizację. Więc tutaj oczywiście firmy będą patrzyły na strefę kosztową, choć dzisiaj przy tej konkurencji na rynku ja myślę, że większość firm jednak szuka nowych rynków zbytu, nowego portfela klientów i bardzo często te ostatnie zastosowania sztucznej inteligencji są w takim obszarze customer service, takiej opieki klienckiej. Jednak bardziej poszukuje się poprawy jakości obsługi klienta końcowego, efektywności, niż redukcji kosztów jako takich.
Wracam teraz do pracownika i tego, jak on może doświadczyć sztucznej inteligencji. Obserwowałem ostatnio szereg znajomych z mojego środowiska, którzy skończyli studia i idą do tej pierwszej pracy. I okazuje się, że w większości przypadków ich zadaniem jest kopiowanie danych z Excela do innego systemu i po kilku latach studiowania ekonomii no nie jest to być może zadanie, które bardzo ich będzie inspirowało w miejscu pracy. Ja myślę, że dzisiaj sztuczna inteligencja pozwoli takim młodym ludziom, wchodzącym do środowiska pracy, jednak mieć doświadczenia z narzędziami, które dużo bardziej będą angażowały ich w środowisku pracy. Czy zmieni się sam zakres? Myślę, że tak. Bo dzisiaj te nowości technologiczne, które przynosi generatywna sztuczna inteligencja, robotyzacja i inne tego typu technologie, jednak pozwalają realizować zadania w troszeczkę inny sposób, niż na przykład 10-15 lat temu.
Komfort pracy się poprawi. Nie zawsze skutkiem będzie skrócenie czasu pracy. Tutaj dużą siłą w takim odpowiednim, odpowiedzialnym wdrażaniu sztucznej inteligencji - będę tutaj kładł nacisk jednak na wdrażanie i to jak to robimy - będzie fakt pokazujący, że jako ludzie z naszymi wspaniałymi umysłami możemy spędzać czas na takiej bardziej kreatywnej części pracy, a tą taką właśnie powtarzalną będziemy ograniczać. Będziemy szukać technologii, które będą pozwalały, żeby ją skrócić i prowadzić bardziej efektywnie. Więc ja myślę, że to będzie bardziej zmiana tego, na czym się skupiamy w pracy, niż taka fizyczna redukcja czasu pracy, fizyczna redukcja etatu. I też myślę, że duży wpływ miał tu jednak ten czas Covid-19, lockdownu i przeniesienie bardzo szerokiego spektrum usług do sfery on-line, z możliwością wykorzystania przez komputer, nie przez fizyczne spotkanie. Tutaj mówię o części administracji publicznej, ale również firm komercyjnych. Jest jednak takie nastawienie w społeczeństwie, do możliwości wykorzystywania tych usług, w formie szybszej, bez stania w kolejkach. Tutaj zdecydowanie sztuczna inteligencja pomaga realizować takie zadania bardziej efektywnie.
Myślę też, że elementem istotnym jest to, że jako Polska jednak jesteśmy społeczeństwem mocno starzejącym się. Te dane demograficzne pokazują, że żeby utrzymać jakieś tempo rozwoju, które jest oczekiwane, ciężko będzie znaleźć odpowiednią liczbę ludzi na rynku pracy. Raczej tę dyskusję powinniśmy kierować na te tory - jak będziemy mogli efektywniej wykonywać określoną liczbę zadań. To będzie dużo większe wyzwanie dla naszego rynku polskiego i europejskiego niż to, że akurat sztuczna inteligencja będzie zastępowała miejsca pracy. Dzisiaj widzimy niedobór w tak dużej liczbie branż i rosnące zapotrzebowanie. Raczej będzie to uzupełnienie tego rynku pracy, niż jego redukcja.
Czy państwo macie jakieś sugestie, czy wręcz widzicie państwo jakąś szansę na to, żeby przygotować się do tej rewolucji sztucznej inteligencji już na poziomie edukacji i kształcenia? Żeby uruchomić u młodych ludzi takie mechanizmy, które pomogą im być faktycznie innowacyjnymi. Bo skoro przekładanie papierów jest łatwiejsze, niż kreowanie nowych rozwiązań, na tym rynku pracy być może o tę pracę innowacyjną będzie jeszcze trudniej.
Od czasów moich studiów niestety system, w którym się kształci ludzi, mocno się nie zmienił. Mamy więcej narzędzi, ale równocześnie system, który nie podąża za tym, jak świat poszedł do przodu. Jestem wielkim zwolennikiem teorii o dużo większej współpracy na poziomie edukacyjnym, również z sektorem komercyjnym, z firmami. Widzimy, że doskonale to działa na Zachodzie, kiedy właśnie firmy inwestują w edukację i inwestują we współpracę z uniwersytetami. Tam powstają nowości technologiczne, pojawiają się nowe rozwiązania i nie zawsze tylko w obszarze IT, technologicznym, ale szeroko pojętej produkcji i technologii. My musimy nauczyć się zmieniać system edukacji. To jest dyskusja, która pewnie nie odbędzie się w ciągu tygodnia, ale możliwości już są.
Uczniowie absolutnie korzystają z tych technologii w życiu codziennym. Czy wykorzystują je w pracy naukowej, dydaktycznej? Myślę, że nie. Mam gorący apel, żeby jednak poprowadzić te tory edukacji również w oparciu i z wykorzystaniem nowych technologii, bo przygotowuje to dużo, dużo lepiej młodych ludzi do wejścia na rynek pracy. Dzięki temu nie zderzają się z ogromną ścianą nowości, ale są w praktyce w stanie zastosować wiele rzeczy.
W środowisku komercyjnym dużo zależy od tego, jak się co wdraża. A tu dużo zależy od tego, jak my uczymy i pokazujemy te rzeczy. System i sam program to jest jedna rzecz, ale też ważne jak my zachęcamy młodych ludzi do tego, żeby pracować kreatywnie, a nie odtwórczo. Młodzi ludzie konsumują bardzo dużą ilość treści cyfrowych, nie zawsze będąc też edukowanym, gdzie z tych treści, jak z tych treści korzystać. To pierwszy taki obszar, gdzie szkolnictwo może być dużo bardziej proaktywne.
Wracając do praktyki dnia codziennego, chciałbym żeby to było dużo bardziej pragmatyczne nauczanie, nakierowane na wykorzystywanie w praktyce narzędzi, które potem są wykorzystywane w środowisku komercyjnym, w firmach, w organizacjach, do których uczniowie i studenci trafią. Aby nie była to tylko praca nad warstwą teoretyczną, która jest absolutnie istotna, ale nie wyłącznie. Mamy tę pracę jako rodzice, jako rodziny na co dzień do wykonania. To jak my korzystamy z nowoczesnych technologii w domu, daje pewien wzorzec - bądź nie - tym młodym pokoleniom i nowym osobom, które wchodzą na rynek pracy. My się angażujemy też jako firma od wielu lat prowadząc studia podyplomowe i kursy z kilkoma czołowymi uczelniami w Polsce, więc wiemy, że można to robić. Natomiast wróciłbym tutaj od takiej edukacji wczesnoszkolnej, przez cały program edukacyjny młodego człowieka, zanim wejdzie na rynek pracy. Partnerstwo publiczno-prywatne, dużo głębsze, może tutaj pomóc.
Mówicie o tych programach, które poprawiają efektywność, o tym agentowym AI. Osoby postronne mogą sobie wyobrażać, że sztuczna inteligencja jest takim agentem, który ma nam w czymś pomóc. Jeśli mówimy o agentach, to mówimy np. o agentach ubezpieczeniowych albo turystycznych. My komuś coś zlecamy, on dla nas wybiera optymalną opcję, coś nam proponuje albo wręcz na przykład planuje nam wycieczkę, załatwia nam bilety, rezerwacje i tak dalej. Na ile programy, które państwo opracowujecie, mogą dać nam coś takiego, tego typu, w miejscu pracy?
Cofnę się odrobinę, bo myślę, że dzisiaj ta dyskusja o AI to jest trochę dyskusja o myleniu pewnych pojęć albo wrzucaniu wszystkiego do bardzo szerokiego worka, bądź przedstawianiu tego jako taką szklaną kulę, do której po prostu wrzucimy coś i samo się zadzieje. Ta technologia na koniec dnia, jak każda inna, powinna być wykorzystywana w jakimś konkretnym celu, konkretnym zadaniu. Dużo tutaj mamy tej dyskusji o AI, która jest dyskusją de facto psychologiczną albo taką związaną z celami. No bo po coś to robimy. Jeśli takim celem na przykład firmy ubezpieczeniowej będzie poprawa efektywności obsługi roszczeń, to tak, dokładnie, dzisiaj są to na przykład agenci AI - proponowani przez UIPath - którzy mogą praktycznie cały ten proces zrealizować we współpracy z człowiekiem. Czyli pomóc od samego początku w walidacji takiego roszczenia, które wpłynęło do firmy ubezpieczeniowej w formie papierowej bądź cyfrowej, zweryfikowaniu parametrów, które tam są zawarte, rozpoznaniu na przykład instrukcji, procedur, które wewnątrz firmy funkcjonują, przejrzeniu dokumentacji, która bezpośrednio odpowiada za dane roszczenie i którą podpisał konkretny klient, oceny takiego roszczenia aż do wypłaty należności. I tutaj człowiek może wykorzystać dokładnie takiego agenta, który będzie jego partnerem w realizowaniu takiego procesu, który dużo szybciej, efektywniej będzie w stanie właśnie ten kontekst, do którego właśnie możemy się odnosić, podpowiadać, realizować, współrealizować z człowiekiem.
Ta rewolucja, która się dzieje dzisiaj, to jest przede wszystkim rewolucja wykorzystania kilku technologii w jednym procesie, w jednym zadaniu, tym deterministycznym, ale też takim nie deterministycznym, kiedy my jesteśmy w stanie takiemu agentowi dać konkretny cel, a nie tylko bloki zadań, które ma on wykonać. Reprezentuje firmę, która jest liderem w tak zwanej robotyzacji procesów i tutaj budowaliśmy dla klientów, automatyzowaliśmy bardzo dużą ilość procesów, które jednak były bardzo określone i te zadania dla robota były bardzo zdefiniowane. Dzisiaj agenci mają skupić się na celu i wykorzystywać na przykład generatywną sztuczną inteligencję, czy duże modele językowe, które są dostępne na rynku do tego, żeby zrozumieć kontekst, w którym zadanie zostało zaproponowane i wykonać go bez konkretnej definicji bloków w ramach tego procesu. Jest to otwarcie się na dużo, dużo szersze spektrum zadań, które taki agent może wykonywać. Jeśli dobrze zdefiniujemy cele, to dzisiaj technologia spokojnie może wspierać właśnie takich agentów. My głęboko wierzymy, że w każdej firmie będą ich tysiące. Czasami będą bardzo prostymi agentami automatyzującymi proces wypełniania delegacji albo wniosku urlopowego, a czasami będą służyć do bardzo dużych procesów, jak na przykład obsługa roszczeń w firmach ubezpieczeniowych albo wnioski kredytowe w bankach, albo analiza awarii sieci w firmach produkcyjnych. Więc to mogą być bardzo proste zadania, bądź bardzo złożone. Ale tak, dzisiaj technologia umożliwia już ich realizację i wdrażanie na dużą skalę.
Na ile pana zdaniem, w powszechnej świadomości, edukacji, ta taka wrażliwość na zagadnienia IT będzie kluczowa do tego, żeby dobrze współpracować ze sztuczną inteligencją, dobrze ją rozumieć i ewentualnie tworzyć sobie możliwości tych zawodów, o których państwo wspominacie, takich około sztucznej inteligencji. Czyli mówiąc krótko, czy powinniśmy bardziej intensywnie zwracać uwagę na umiejętność programowania, czy w ogóle rozumienia tej cyfrowej warstwy właśnie w szkole, dla wszystkich, niezależnie od tego, czy ktoś jest umysłem ścisłym, czy humanistą?
Może wypowiem taką dość kontrowersyjną opinię, ale osobiście uważam, że te mocno techniczne role i umiejętności w najbliższych 10 latach nie będą kluczowe. Dlaczego? Dlatego, że rozwój sztucznej inteligencji, szczególnie w obszarze rozumienia tekstu i obrazu, czyli to, z czym mamy do czynienia dzisiaj najczęściej poprzez takie popularne narzędzia generatywnej sztucznej inteligencji - jak Chat GPT, Gemini bądź inni dostawcy - one się właśnie skupiają na tym, żeby językiem naturalnym móc opowiedzieć, co chce się zrobić. Dlatego tak szczególnie do tego środowiska deweloperskiego, twórców oprogramowania i software'u, gier to ta sztuczna inteligencja wchodzi z dużym przytupem, bo możemy zacząć programować, nie będąc osobami mocno technicznymi.
Myślę, że więcej będzie nacisku na to, żeby weryfikować i sprawdzać, testować te rozwiązania, powstałe w oparciu o sztuczną inteligencję, niż sama kwestia kodowania i pisania kodu. Bo dzisiaj ta zmiana paradygmatu polega na tym, że każdy użytkownik językiem naturalnym, czyli tym, którym mówimy, piszemy, jest w stanie dzisiaj realizować pewne zadania w oparciu o sztuczną inteligencję, na przykład budować kod. Czy on go dobrze zbuduje, czy my będziemy potrafili go dobrze zbudować tym językiem naturalnym? No, tutaj to testowanie, to quality assurance, badanie jakości tego kodu będzie miało dużo większą wagę.
Na rynku technologicznym jest taka tendencja, żeby tworzyć narzędzia łatwo dostępne, żeby nie było konieczności głębokiej specjalizacji, by te treści wykorzystywać. Czyli to są tak zwane popularnie nazywane low code narzędzia, czyli narzędzia łatwo dostępne, które bez głębokiej wiedzy technicznej pozwalają wykorzystywać nowinki techniczne. W szeroko pojętym świecie jest taka tendencja, więc ja myślę, że raczej będziemy się skupiali na tym i nie unikniemy tego, że technologia wkroczyła w nasze życie i będzie na stałe w nim gościć. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie, by nie korzystać z telefonu, smartfona. Pewnie 20-30 lat temu to była ekskluzywna rzecz dla wybranej części rynku. Dzisiaj jest w zasadzie rzeczą, bez której większość z nas nie widzi możliwości operowania w ciągu dnia. Bardzo podobnie będzie wyglądało to przyjęcie sztucznej inteligencji i rzeczy nowoczesnych.
Kluczem jest tutaj edukacja i przyswajalna forma jednak pokazywania tych narzędzi dla każdego. Na pewno te kierunki mocno ścisłe, techniczne, one zawsze znajdą zastosowanie, bo na koniec dnia pod tym językiem naturalnym, który my widzimy w ChatGPT absolutnie są algorytmy, które trzeba rozumieć. Jeśli ktoś chce podążać tą ścieżką, to na pewno znajdzie dla siebie miejsce.
Jak my możemy wykorzystywać sztuczną inteligencję do zmiany modeli biznesowych, do zmiany podejścia do pewnych procesów czy do pewnych funkcji? Nikt sobie nie wyobrażał, że taki portal jak Airbnb powstanie i nie będziemy korzystać wyłącznie z bazy hotelowej, ale okaże się, że będziemy korzystać również z mieszkań prywatnych. I to będzie zmiana modelu biznesowego, tego jak spędzamy czas taki prywatny, podróżując po świecie. Czy Uber, Bolt, które zmieniły paradygmat świata przewozowego. Myślę, że AI właśnie otwiera też możliwość dla wielu osób przemyślenia modelu biznesowego i otwarcia nowych zawodów, nowych funkcji i nowych dostępności. Dzisiaj firmy trochę na tym się skupiają. Oczywiście w pierwszej fazie, jak zawsze, jest poprawienie efektywności, ale myślę, że wygra rynek ten, kto będzie wykorzystywał właśnie takie narzędzia do rozwoju, do poprawy jakości usług. Do nowej oferty, która będzie adresowana na konkretny rynek. Bądźmy otwarci i się edukujmy.
A pan jako przedstawiciel firmy, która się tym zajmuje, ma wrażenie, że ogólnie rozumiane zastosowania sztucznej inteligencji będą dążyły do tego, żeby jednak swojego odbiorcę i osoby, które je wykorzystują, trochę do siebie dopasować, czy też raczej będą się starały jak najlepiej dopasować do tego potencjalnego odbiorcy? Czy może te dwie strony ludzka i cyfrowa - tak je nazwijmy - muszą gdzieś znaleźć, w międzyczasie jakieś porozumienie?
Zdecydowanie ten drugi punkt. Dużo tutaj spoczywa na zarządach, na osobach, które prowadzą firmy, jak chcą wdrażać sztuczną inteligencję. Nie ukrywam, że ostatnie czasy, ostatnie miesiące to trochę było: "róbmy sztuczną inteligencję, bo to jest popularne, bo się o tym mówi" i wiele firm trochę błędnie szukało tego, gdzie można zastosować, nie skupiając się na swoim pracowniku bądź na swoim kliencie.
Mam wrażenie, że dzisiaj rynek dojrzewa i zaczyna szukać właśnie albo tego pracownika wewnętrznego, albo klienta zewnętrznego w dopasowaniu się sztucznej inteligencji i rozwiązań wokół niej. My zdecydowanie skupiamy się na tym, jak możemy dopasować się do tego, co klient potrzebuje. Dlaczego? Dlatego że na koniec dnia, jak każde narzędzie, one są zastępowalne. W zasadzie co tydzień mamy jakąś nowinkę o danym modelu, jego kolejnej wersji i o jego lepszej formie. Jeśli te narzędzia nie będą dopasowane do tego klienta, czy to końcowego, czy tego kupującego, instytucjonalnego, no to one będą przegrywać.
Rozwój musi być dopasowany do tego, co klient potrzebuje. Zarówno ten pracownik musi być przekonany do tego, że to są rzeczy, które nie zagrażają mu bezpośrednio, a są w stanie poprawić jego jakość pracy, jak i firma też musi sobie odpowiedzieć, po co je wdrażamy. Nie wdrażamy ich po to, żeby odhaczyć ptaszek, że mamy sztuczną inteligencję, udało się, tylko po to, żeby wykorzystywać lepiej swój potencjał rozwojowy. Zależy to od tego, jakie ta firma, organizacja ma cele i je realizować. Jeśli jesteśmy blisko tych celów i pracownika, myślę, że to jest ten złoty środek. Oczywiście to nie najłatwiejsze, by go znaleźć. Więc to jest trochę dzisiaj taki etap prób i błędów, które ja widzę.
W Polsce w dyskusji o sztucznej inteligencji ze względu na różne wydarzenia, czasem nawet wydarzenia polityczne związane z inwestycjami w pewne działy gospodarki, są takie dwie ścieżki. Albo mówimy: nie, pociąg już nam odjechał, albo z drugiej strony mówimy, no przecież Polacy są tak zaangażowani w tworzenie tych narzędzi sztucznej inteligencji na świecie, że musimy mieć jakiś taki dar, więc na pewno my tu jesteśmy w stanie jeszcze bardzo dużo zrobić. Pan jest przedstawicielem koncernu światowego tu w Polsce, więc ma pan takie podwójne spojrzenie, z zewnątrz i od wewnątrz. I która z tych opinii, o odjeżdżającym pociągu czy o tym, że jesteśmy w największym hubie sztucznej inteligencji w tej części wszechświata, jest panu bliższa?
Jestem w takim rozkroku. Muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o inwestycje, które do tej pory zrobiono w kontekście sztucznej inteligencji, no to na pewno te duże mocarstwa i te duże brandy są daleko, daleko, daleko w przodzie i nie możemy się tutaj oszukiwać, że nie inwestując będziemy ich gonić. Żeby dogonić twórców tych dużych modeli, myślę, że jest już trochę późno. Natomiast ja jestem ogromnym fanem kapitału intelektualnego, który jest w Polsce. To, o czym pan wspomniał, że polskie nazwiska są w zasadzie w tych największych brandach w czołówce twórców, founderów, bądź takich osób, które miały istotny wpływ na rozwój sztucznej inteligencji, to jest to prawda. To że mamy doskonałą bazę uniwersytecką w naukach ścisłych, tak jest to prawda. To że zaradność polskich przedsiębiorców i startupowców, szczególnie dorastających po czasie transformacji, jest spora i rozpoznawalna na rynku, to jest to prawda. Myślę, że mamy też bardzo dużą chęć pokazania się rynkowi, takiemu światowego. Dzisiaj, jak się spojrzy na mapę Europy Wschodniej, to zdecydowanie nasz kraj przoduje, jeśli chodzi o firmy tworzące oprogramowanie, nawet na cały świat. Te tzw. software huby tworzą się w Polsce, więc my mamy dobry kapitał intelektualny.
Brakuje takiego entuzjazmu, połączenia tego sektora publicznego i prywatnego, żeby jednak stworzyć taki brand, markę, bądź takie brandy, które będą mogły ten świat zawojować na szerszą skalę. Głęboko wierzę, że my mamy jeszcze bardzo dużo do dostarczenia. Ale ostatnie lata nie inwestowaliśmy specjalnie mocno w rozwój sztucznej inteligencji w Polsce. To jest tak, że ciężko dogonić tych, którzy jednak te miliardy wykładali dużo, dużo wcześniej. Natomiast jak Chińczycy świetnie pokazali, da się robić rzeczy sprytniej i taniej, konkurujące jakością w tych dużych modelach również, więc nie zamykałbym tej furtki.
Czy jeśli chodzi o samo tworzenie tych systemów, tych, które państwo produkujecie, to jeszcze może nam pan coś więcej opowiedzieć o jakby kuchni tego procesu, coś, co byłoby dostępne dla słuchacza, który się na tym po prostu nie zna? Czy my, zwykli zjadacze chleba możemy trochę lepiej zrozumieć, jak ten proces tworzenia tych systemów wygląda?
Naturalnie. Czym są na koniec dnia są te roboty, te automatyzacje, które tworzymy? Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w stanie stworzyć takiego robota cyfrowego. Ja wiem, że często nam mózg podpowiada, że widzimy automatycznie ramię robota, które coś wykonuje i głowę jego, która myśli. Ale to są roboty software'owe, więc one operują tak jak każda aplikacja w środowisku i one mają jedno zadanie, emulować pewne funkcje, które wykonalibyśmy również jako człowiek, które jesteśmy w stanie zdefiniować temu robotowi, temu automatowi. Jeśli to będzie taka funkcja: otwórz maila, przeczytaj załącznik, zanalizuj go i wyślij odpowiedź, która będzie na przykład odpowiedzią w tonie pozytywnym, zapraszającą do spotkania, to to jest na przykład taka automatyzacja, którą możemy wykonać.
Roboty muszą rozumieć to, co jest na ekranie, co jest w aplikacjach. One mają w pewnym sensie dostęp do tego, co my mamy jako człowiek, tego mózgu, tego modelu językowego, tej generatywnej sztucznej inteligencji, ale też tak jak człowiek, musimy mieć mięśnie. Ja zawsze to porównuję, że to jest ta głowa i mięśnie, żeby wykonać konkretne zadanie. A więc ten robot rozumie, że mamy taką aplikację, w której jest poczta, jest w stanie się tam zalogować, jest w stanie wykonać ruch myszką otwierając załącznik, czytając dany dokument, a potem tworząc nowego maila i odpowiadając na niego. To może być taki mikro proces. Na przykład projektujemy takiego robota, którego zadaniem będzie np. analizować maile przychodzące do RMF FM z pytaniem o najbliższy rozkład na kolejny dzień. I może już dziś RMF tworzyć takie roboty i odpowiadać swoim swoim użytkownikom, swoim słuchaczom na te konkretne pytania, które od czasu do czasu wysyłają do radia. Żeby to zobrazować, jest to tworzenie właśnie takich małych robotów, małego oprogramowania, które funkcjonuje w tym środowisku aplikacyjnym, na komputerze czy na urządzeniu mobilnym i realizuje konkretne zadania. Od tego, jaka jest nasza kreatywność, będzie zależało, jak je będzie wykonywał.
Skupiamy się na procesach przede wszystkim, czyli staramy się zrozumieć, co taka firma ma za proces i jak jesteśmy w stanie go zautomatyzować, ułatwić jego wykonanie, sprawić, że będzie bardziej efektywny. Jest potrzebna wiedza o firmie i jest potrzebna wiedza o procesie. Technologia dzisiaj już pozwala nam dotykać w zasadzie każdego procesu w firmie bardzo szeroko, bez względu na to, jak i w jakim dziale on jest osadzony, czy to w kadrach i płacach, czy w IT, czy właśnie przy korzystaniu z poczty.
Wspomniał pan o kadrach. No właśnie, czyli taki agent AI może też przeglądać przesłane na adres firmy CV, przeszukiwać słowa kluczowe, czy jakieś takie terminy, które mogą sugerować, że firma jest zainteresowana danym pracownikiem? A może będą powstawać specjalnie przygotowane CV pod sztuczną inteligencję?
One już powstają. Ale odpowiadając na pierwsze pytanie: jak najbardziej. Tego typu agent jest w stanie rozumieć tekst, rozumieć tekst elektroniczny, również rozumieć tekst pisany, co jest ciekawe, więc nie eliminujemy tutaj również ręcznie wysyłanych listów na przykład. Ale tak, taki agent HR może na przykład właśnie przeglądać, weryfikować CV, dopasowywać do profilu, który mamy w rekrutacji, profil stanowiska i profil osoby, od tego, jaka edukacja, przez doświadczenie, ale również na przykład oceniać nastawienie listów motywacyjnych czy listów pisanych w ramach takiej rekrutacji. Jest w stanie analizować portfolio kandydatów, wysyłać do rekrutera konkretne rekomendacje bazujące na pewnych czynnikach, które się wzięło pod uwagę, jako wymagane do danej roli. Analizować również to, z jaką intencją ten kandydat składa wniosek, czy podsumowanie jego życiorysu było pisane przez sztuczną inteligencję, czy generowane bezpośrednio przez człowieka. Wysyłać analitykę, prowadzić aktywną rekrutację, przeszukiwać portale rekrutacyjne i portale pracy. Więc nie tylko to, co na nas wpłynie fizycznie, ale być taką proaktywną częścią zespołu rekrutacyjnego. Zakres jest bardzo, bardzo szeroki, dlatego że dzisiaj scyfryzowany świat pozwala nam na możliwość łączenia się z bardzo szeroką bazą zewnętrzną, również i wewnętrzną firmy.
Dla nas bardzo istotne jest to, żeby budować to w pewnym kontekście. Ja tutaj bardzo namawiam wszystkich, którzy się pasjonują sztuczną inteligencją, by myśleli nie tylko o tym scenariuszu hollywoodzkim, ale o tym, że jednak przejdziemy od poniedziałku do piątku do pracy i musimy wykonać konkretne zadania, które mamy, jakieś procesy, polityki w firmie, jakieś instrukcje bezpieczeństwa. Ci nasi agenci bardzo mocno analizują również ten świat właśnie kontekstowy, czyli dlaczego to robimy i jakie mamy ramy działania tej sztucznej inteligencji. Myślę, że cała ta etyka sztucznej inteligencji i jej bezpieczeństwo właśnie w dużej mierze sprowadza się do tego, żeby móc w odpowiedni sposób zadać kontekst takiemu agentowi, a nie trochę wypuścić go do świata zewnętrznego i powiedzieć: słuchaj, przeszukaj internet i pokaż mi, co jest możliwe. Bo być może w konkretnym środowisku nie będziemy mogli go zastosować dlatego, że mamy właśnie jakieś restrykcje związane z bezpieczeństwem, z cyberbezpieczeństwem, z jakimiś procesami, czy jak w środowisku administracji publicznej, musimy wykonywać zadania w oparciu o konkretne procedury i legislację. Ten kontekst legislacyjny, proceduralny jest też bardzo istotny. Ten agent może dużo, ale tak dużo, na ile mu pozwolimy, określając kontekst, w którym ma się poruszać.
Na ile sztuczna inteligencja może próbować pomóc nam w zapewnieniu sobie, firmie cyberbezpieczeństwa?
Wrócę trochę do wątku, o którym mówiłem, o tym, jakie jest duże zapotrzebowanie na specjalistów, nie tylko w obszarze technologii. Ostatnio badania pokazują, że jest ogromny niedomiar specjalistów od cyberbezpieczeństwa. Nawet jeśli dzisiaj technologie pozwalają całkiem sprawnie wychwytywać zagrożenia, te cyberataki, to konieczne jest ciągle przeglądanie incydentów, weryfikacja, przeglądanie pewnych trendów.
Już dzisiaj realizujemy również projekty w tym obszarze, tworzymy właśnie takich agentów, którzy pomagają zespołom cyberbezpieczeństwa analizować te cyberzagrożenia, grupować je, weryfikować, czy też patrzeć na wektory tych ataków. Na pewno sztuczna inteligencja wzmocni tematykę cyberbezpieczeństwa, bo będzie dużo bardziej efektywna, mniej zależna od tego, że nie ma specjalistów na rynku. Natomiast też trzeba być bardzo świadomym tego, że wszystkie nowe technologie są tworzone na rynku i one mogą posiadać jakieś luki. Dlatego ja bardzo mocno zawsze zachęcam do testowania, a nie wdrażania takiego trochę na hurra. Testowania i w tym kontekście, czy ma to sens biznesowy, ale też, czy konkretne technologie, które się wykorzystuje, są bezpieczne.
My, jako UiPath, przychodzimy z takim bagażem doświadczeń, wdrażając przez prawie 15-17 lat robotyzację na bardzo dużą skalę w firmach największych na świecie, ale też mniejszych, również na rynku polskim, około sześciuset klientów. Te doświadczenia takie związane z audytowalnością, z tym bezpieczeństwem samego rozwiązania już mamy i idziemy do tej sztucznej inteligencji, z tym zrozumieniem kontekstu, jak istotnym jest, żeby jednak mieć rozwiązania, które są naprawdę wygrzane na rynku i wdrażane na dużą skalę. Ta nowość daje pewien benefit, ale też jesteśmy w stanie wyeliminować takie ryzyko bezpieczeństwa. Polska jest w takim regionie świata, gdzie liczba ataków przewyższa inne kraje europejskie, więc to cyberbezpieczeństwo powinno być naszym priorytetem. Na pewno sztuczna inteligencja, agenci AI, również mogą pomagać je efektywniej realizować.


