Karetka z 79-letnim mężczyzną, cierpiącym na zawał serca, przez kilkadziesiąt minut poszukiwała wolnego miejsca w częstochowskich szpitalach. Mimo tragicznego stanu pacjenta, żadna z placówek nie przyjęła chorego. Mężczyzna zmarł w karetce.

Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu. Stan pacjenta był skrajnie ciężki – powiedział RMF zastępca dyrektora pogotowia ratunkowego w Częstochowie. Niewydolność krążeniowo-oddechowa. Niestety, tego miejsca nie udało się znaleźć w żadnym ze szpitali i mimo że był podłączony do respiratora w karetce, to jego stan na tyle się pogorszył, że zakończył się zgonem - mówi Leszek Łyko.

Szpitale w Częstochowie, w powiecie częstochowskim, powiatowe w Lublińcu oraz Oleśnie (woj. opolskie) odmawiały przyjęcia, ponieważ - jak tłumaczyły - nie dysponowały wolnymi respiratorami. Gdy wreszcie znaleziono wolne miejsce w szpitalu w Sosnowcu (oddalonym o 70 km), pacjent zmarł w karetce przed częstochowskim szpitalem im. Rydygiera.

Lekarze pogotowia twierdzą, że to nie jedyny tego typu przypadek. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, gdy z uwagi na brak miejsc, pacjentów trzeba wozić do szpitali w innych miastach.

Prezydent Częstochowy, oprócz złożenia doniesienia do prokuratury, zawiesił w obowiązkach dyrektora Zespołu Szpitali Miejskich. Kto odpowie za śmierć pacjenta - odpowiedź na to pytanie ma dać prokuratorskie dochodzenie.

07:55