Międzynarodowa afera wybuchła na festiwalu w Cannes. Władze Iranu oskarżają szefa festiwalu Gillesa Jacoba o skandaliczne zachowanie - witając się na czerwonym dywanie ze sławną irańską aktorką Leilą Hatami... pocałował ją w policzek.

Rząd w Teheranie oburza się, że Francuz bezwstydnie zbezcześcił w ten sposób przed tłumami fotografów "wizerunek czystych i niewinnych irańskich kobiet". Irańskie ministerstwo kultury sugeruje, że festiwal w Cannes stał się gniazdem zachodniej dekadencji obyczajowej i oskarżył samą Leilę Hatami o zachowanie niezgodne z religijnymi zasadami.

Szef sławnej imprezy witał się jednak ze wszystkimi kobietami, które zasiadają w tegorocznym jury, całując je w policzki. Komentatorzy alarmują, że znanej irańskiej aktorce, która grała w nagrodzonym dwa lata temu Oscarem dramacie "Rozstanie" w reżyserii Asghara Farhadiego, może teraz grozić w ojczyźnie proces.

Szef festiwalu w Cannes wziął na siebie całą winę za incydent. Oświadczył, że to on pocałował Hatami, a nie odwrotnie. W nieco niejasny sposób wyjaśnił, że w chwili pocałunku aktorka była dla niego uosobieniem irańskiej kinematografii, a nie konkretną kobietą. Później jednak zarzucił władzom Iranu kompletną nieznajomość zachodnich obyczajów i stwierdził, że stawiane mu zarzuty są absurdalne.

(abs)