W USA walentynki nie zawsze kojarzyły się z serduszkami i Dniem Zakochanych. Właśnie w dzień św. Walentego doszło tam do gangsterskich porachunków i masakry, która przeszła do historii.

W walentynkowy wieczór 1927 r. w garażu przy Clark Street policja znalazła ciała siedmiu mężczyzn – wszystkie były podziurawione kulami. Sześciu z nich było członkami gangu George’a „Bugsa” Morana. Na ich nieszczęście „Bugs” miał groźnego rywala - Ala Capone.

Prasa, policja, całe Chicago nie miały wątpliwości, że zleceniodawcą zabójstwa był właśnie Capone. Jednak nigdy mu tego nie udowodniono.

A zasadzkę przy Clark Street zorganizowano tak, by ofiary miały wrażenie, że zatrzymuje ich policja. Gdy mężczyźni oddali broń, zostali zastrzeleni z zimną krwią.

Jedyny z mężczyzn - który jeszcze żył, gdy policja dotarła na miejsce - odmówił zeznań. Sam Moran nie ucierpiał, bo na spotkanie w garażu się spóźnił.

Dodajmy, że historia masakry w dniu św. Walentego stała się tematem słynnego filmu Rogera Cormana z 1967.