Podobno, kiedy Picasso ją zobaczył, nie chciał nic innego malować. Przez dwa miesiące dziewczyna z końskim ogonem była jego muzą. 60 lat później opowiedziała swoją historię przy okazji otwarcia wystawy prac Pabla Picasso w Bremen w Niemczech.

19-letnia Sylvette David od kwietnia do czerwca 1954 roku przesiadywała w atelier Pabla Picasso w Vallauris. Artysta sportretował ją na 40 obrazach i wielu rzeźbach.

Sylvette przebywała na południu Francji w towarzystwie swojego narzeczonego Toby’ego, który później zresztą został jej mężem. Spędzała czas, jak wielu młodych ludzi: opalała się, piła kawę i paliła papierosy. Nie miała żadnych planów na przyszłość.

Jej narzeczony próbował swoich sił w sztuce. Pewnego dnia udali się do warsztatu w Vallauris, który był położony niedaleko od atelier Picassa. I jak to zwykle w historii bywało - o wszystkim zadecydował przypadek. Toby wystawił na sprzedaż swoje dwa awangardowe krzesła. Te spodobały się mistrzowi, który je kupił. Toby i Sylvette osobiście dostarczyli je do willi artysty "La Galloise“, gdzie Picasso od 1948 roku mieszkał z Françoise Gilot oraz dziećmi: Claudem i Palomą.

Sylvette, z pochodzenia Francuzka, obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii. Zmieniła imię i nazwisko na Lydia Corbett. Do Bremen przyjechała na zaproszenie dyrektora muzeum Christopha Grunenberga, w związku z otwarciem wystawy pod tytułem "Sylvette, Sylvette, Sylvette. Picasso i modelka". W Bremen można podziwiać 30 obrazów, rysunków, rzeźb z metalu i ceramiki - na wszystkich widać muzę artysty.

Z blond końskim ogonem i twarzą dziecka Sylvette stała się ikoną stylu lat 50. Nawet symbol seksu ówczesnych czasów, aktorka Brigitte Bardot nagle zaczęła się tak czesać. Ona także chciała, żeby Picasso ją sportretował. Jej zabiegi były jednak bezskuteczne.

Der Tagesspiegel + Suddeutsche.de