Najbliżsi, a także znajomi i przyjaciele ze środowiska artystycznego pożegnalni zmarłego w poniedziałek Piotra Machalicę na mszy w Kościele Środowisk Twórczych na Placu Teatralnym w Warszawie. Wybitny aktor miał 65 lat. Urna z jego prochami spocznie w sobotę 19 grudnia w rodzinnym grobie w Częstochowie.

Ze względu na obostrzenia pandemiczne, w Kościele Środowisk Twórczych mogło przebywać w czasie mszy 40 osób. Pozostali uczestniczyli w niej na zewnątrz. Dostępna była również internetowa transmisja na kanale YouTube Duszpasterstwa Środowisk Twórczych. Rodzina aktora poprosiła, aby zamiast kupowania kwiatów, przekazać datki na Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Częstochowie.

Ks. Andrzej Luter podczas kazania mówił, że dzięki Piotrowi Machalicy "nasza doczesność była lepsza, piękniejsza, cieplejsza, dowcipniejsza, mądrzejsza, refleksyjna". Przytoczył pożegnania przyjaciół aktora. "Powtarza się to w różnych wersjach: "byłeś najwrażliwszym kolegą jakiego znałem, cudownym kolegą, wyjątkowym artystą" - cytował. Wspomniał też słowa reżyser Agnieszki Glińskiej, która napisała: "Pietrek tęsknię. Wdzięk i delikatność nie do opisania. Jedyny taki. Wczoraj opowiadałam studentom, jak myliłeś imiona sióstr i do Maszy mówiłeś Olgo. Dziękuję Ci za te telefony, kiedy ze mną było źle, znienacka zawsze umiałeś wyczuć z daleka. Tęsknię Pietrek. Byłeś rozdzierająco pięknie obecny w naszym życiu, dyskretnie, dowcipnie, ciepło, mądrze".

Brakować będzie jego głosu, jak napisała Magda Umer, bo był człowiekiem pięknie śpiewającym, któremu zawdzięczamy piękne nagrania - dodał ks. Luter. Okudżawa, Brassens i Młynarski. W jednym z wywiadów powiedział o nich: "to są poeci, którzy towarzyszą mi od wielu lat. Ich twórczość mnie uwiodła, a nawet powiedziałbym, że przynosi ulgę w ciężkich chwilach. Z naszego, polskiego podwórka mógłbym wymienić - zastrzegam kolejność nie ma znaczenia - Jeremiego Przyborę i Jana Wołka. Śpiewając ich teksty czuję się, jakbym opowiadał swoją historię czuję się, jakby opowiadał swoją historię" - cytował Machalicę duchowny.

Piotr przeminął tu w rzeczywistości doczesnej i zabrał ze sobą do wieczności część serc swoich najbliższych, swoich znajomych i przyjaciół. Czuję, że Piotr żyje w was najbliższych, że żyje w was, a my zostajemy jeszcze tutaj na jakiś czas, jeszcze trochę “pogramy w zielone" - powiedział ks. Luter. 


"Piotruś był gigantem"

Aktor Cezary Żak odczytał list od żony Piotra Machalicy, Aleksandry Sosnowskiej, w którym dziękowała ona swoim dzieciom. Wyraziła też wdzięczność przyjaciołom i lekarzom opiekującym się jej mężem.

Po mszy o zmarłym Piotrze Machalicy mówił malarz, poeta, pisarz, jeden z jego najbliższych przyjaciół, Jan Wołek. Nie chcę mówić o jego sztuce, jestem na to za mały. O gigantach się nie mówi, recenzować można tych, co wchodzą w arkana zawodu, ale nie o Piotrusiu. To byłoby nietaktem, bo Piotruś był gigantem - podkreślał.

Jestem tylko rok starszy od niego, jesteśmy z tego samego pokolenia. Przyszło nam zaczynać i żyć wówczas w kraju gdzieś na rubieżach nadziei. W sytuacji, kiedy się nie stworzyło w sobie świata takiego, o jakim marzymy, to nie znaleźliśmy tego świata, bo za oknem był inny, więc Piotruś i wielu z nas budowało sobie ten świat tak, jak umieliśmy - wspominał Wołek. Podkreślił, że Machalica był "człowiekiem intensywnym, bardzo gęstym".

Było nas trochę i jest jeszcze trochę takich intensywnych ludzi, tylko problem Piotrusia polegał na tym, że obok tej niebywałej intensywności w nim było jeszcze coś - ta cholerna nadwrażliwość, która w zestawieniu z tą intensywnością powodowała mieszankę wybuchową, naprawdę trudną do opanowania, często prowadzącą do granic wręcz samounicestwienia - ocenił Wołek. Skąd to się brało? Nie wiem. Wiem jedno, że jego serce robiło na trzy zmiany i jako pompka, o czym wiemy, i jako czujnik wrażliwości, nieprawdopodobny czujnik wrażliwości. To wszystko powodowało, że Piotrek się spalał - mówił.

Zaznaczył, że "w Piotrka sercu nie było przeciwciał, jego serce nie miało umiejętności wzruszenia ramionami, nie wytworzyło chityny obojętności". I to go mordowało strasznie, ale to było niezwykłe i cudowne - ocenił poeta.

Jesteśmy dorośli. Wiemy, że rzeki się nie zatrzymają, że nie zmienią biegu. Wiemy, że nie będzie trzęsienia ziemi, ani pasma zaćmień słońca. Wiemy, że z czasem nasz ból stanie się ciepłą pamięcią, która złapie tego Piotrusia gdzieś za nogawkę i przytrzyma go wśród nas tak długo, jak się da, jak pamięć nas nie opuści. Tylko coraz częściej będziemy się oglądali ku przeszłości, która nigdzie się nie spieszy i która ma nam do zaproponowania prawdę, a nie jakiś wielki znak zapytania tak, jak przyszłość. I pogłębi się nasze westchnienie i będzie częstsze i coraz częściej będziemy widzieli wokół siebie te straszne dziury, które zostają po przyjaciołach, którzy odeszli. I tę wielką, wielką przepaść po Piotrusiu - podkreślił Wołek. Mam nadzieję, że któregoś dnia, przekraczając niebieską wstążeczkę i wkraczając w ten błękit spotkam tam Piotrka, który wyjdzie na przeciw z tym swoim chłopięcym, niesamowitym uśmieszkiem - dodał.

Piotr Machalica spocznie w Częstochowie, gdzie w sobotę zostanie pochowany w grobie rodzinnym.

Piotr Machalica to wybitny aktor znany m.in. z ról w filmach: "Dekalog IX" Krzysztofa Kieślowskiego, "Dzień świra" Marka Koterskiego i "Sztuka kochania" Jacka Bromskiego. Był związany m.in. z Teatrem Powszechnym w Warszawie, Teatrem Polonia i Och-Teatrem i Teatrem im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, którego dyrektorem artystycznym był przez 12 lat. 

Piotr Machalica zasłynął też jako wykonawca piosenki aktorskiej. Śpiewał głównie piosenki Okudżawy, Brassensa, Wojciecha Młynarskiego i Jana Wołka. Wydał płyty: "Portret muzyczny: Brassens i Okudżawa", "Moje chmury płyną nisko", "Piaskownica" i "Mój ulubiony Młynarski".

Piotr Machalica zmarł w poniedziałek nad ranem. Miał 65 lat.

"Sprawiał wrażenie kogoś, kto ma w sobie piecyk"

Piotr sprawiał wrażenie kogoś, kto ma w sobie "piecyk", ciepło, które obejmuje człowieka. Wspominam go jak najlepiej. Był kimś na dzisiejsze czasy młodym, bo miał 65 lat. To straszne, że już go nie ma. Wielka szkoda - tak w rozmowie z PAP Piotra Machalicę wspominał aktor Janusz Gajos. Był bardzo ciepłym człowiekiem, bezkonfliktowym w pracy, takim ,który tworzy wokół siebie niezwykłą aurę, a partnerom zostawia przestrzeń wolności do wspólnego tworzenia. Dobrze i komfortowo się z nim pracowało - podkreślała aktorka Joanna Żółkowska.

Odszedł ktoś mi bardzo bliski, chociaż nie przebywaliśmy tak często ze sobą razem, ale ilekroć spotkaliśmy się w pracy czy towarzysko, zawsze odczuwałem wielką sympatię, jakąś więź między nami - mówił reżyser Janusz Majewski.

Był wybitnym aktorem, niezwykłym interpretatorem piosenek; stworzył swój własny styl. Ja to nazywam w ten sposób, że Machalica nie dotykał piosenki - ona sama rosła, sama się opowiadała - powiedział PAP autor piosenek, poeta i scenarzysta Jacek Cygan. To był niezwykły kunszt interpretatorski - ocenił. Mogę się uznać za jego publiczność. Okiem widza ocenić mogę, że był to człowiek wybitnie utalentowany, który potrafił śpiewać w sposób niemalże kongenialny - podkreślił