Szwedzka policja prowadzi zakrojoną na szeroką skalę akcję poszukiwania obrazów Rembrandta i Renoira, skradzionych w piątek z Muzeum Narodowego w Sztokholmie. Trzy obrazy mają łączną wartość 22-30 milionów dolarów.

Jeden z trzech rabusiów wszedł do muzeum w piątek wieczorem do muzeum na pięć minut przed jego zamknięciem i sterroryzował bronią nieuzbrojonego strażnika, a dwaj jego kompani wynieśli obrazy. Sprawcy uciekli następnie niewielką łodzią. Sztokholm leży na przesmyku między Morzem Bałtyckim a jeziorem Malaren oraz na wyspach położonych na tychże akwenach. Policja odnalazła łódź, jednak według rzecznika policji Bjoerna Pihlblada nie ma żadnego punktu zaczepienia, w którym kierunku prowadzić śledztwo. Złodzieje porozumiewali się po szwedzku i policja jest zdania, że znajdują się oni jeszcze w kraju. Skradzione obrazy to autoportret Rembrandta z 1630 roku, kupiony przez muzeum od prywatnego kolekcjonera w 1956 roku oraz dwa dzieła Renoira - "Rozmowa", znajdujący się w zbiorach muzeum od 1918 roku i "Młoda Paryżanka". Jak i inne obrazy znajdujące się w Muzeum Narodowym, skradzione dzieła nie były ubezpieczone. W muzeum tym znajduje się około 15 tysięcy obrazów i rzeźb. Policja uważa, że była to kradzież na zamówienie, a skradzione obrazy znajdą się w sejfie nieuczciwego bogacza-kolekcjonera. Kolejna ewentualność to próba wyłudzenia od Muzeum okupu za obrazy.

Największą kradzież dzieł sztuki w Szwecji popełniono w 1993 roku, gdy z Muzeum Sztuki Współczesnej w Sztokholmie zrabowano prace Picassa i Braque'a o łącznej wartości około 48 milionów dolarów.

00:45