Wielki Czwartek w Kościele katolickim jest obchodzony jako pamiątka ustanowienia przez Jezusa sakramentów kapłaństwa i Eucharystii podczas ostatniej wieczerzy. Jednym z najbardziej znanych dzieł sztuki, które upamiętnia ten moment, jest właśnie "Ostatnia Wieczerza" Leonarda da Vinci. Obecnie malowidło ścienne znajduje się w refektarzu, czyli w dawnej jadalni klasztoru dominikanów przy bazylice Santa Maria delle Grazie w Mediolanie. Da Vinci stworzył dzieło w latach 1494-1498 na zamówienie księcia Mediolanu Ludwika Sforzy. "Zaryzykowałabym groźne stwierdzenie, że może nie był dobrym malarzem. Nie w sensie artystycznym, ale w sensie technologicznych eksperymentów, które często kończyły się źle" - mówi w rozmowie z Krzysztofem Urbaniakiem w Radiu RMF24 dr Magdalena Łanuszka, historyk sztuki, autorka bloga "Posztukiwania".
Na hasło "Ostatnia Wieczerza" większość ludzi na całym świecie myśli o malowidle Leonarda da Vinci.
Mówimy o Wielkim Czwartku i "Ostatniej Wieczerzy" jako o momencie ustanowienia Eucharystii. To malowidło akurat tego nie przedstawia, więc pytanie, dlaczego je mamy przed oczami? Bierze się to zapewne stąd, że Leonardo da Vinci jest słynnym artystą i po prostu jego dzieła na określony temat są często bardziej znane niż inne dzieła, które może byłyby bardziej adekwatne - wyjaśnia w Radiu RMF24 dr Magdalena Łanuszka.
Leonardo da Vinci tworzył to dzieło w sposób niewłaściwy. To jest malowidło ścienne, a miał być fresk. W założeniu fresk to znakomita, wymagająca technika, ale też bardzo trwała, jeżeli wykona się ją poprawnie - wyjaśnia historyk sztuki.
Tworzenie fresków wymaga pewnej dyscypliny, której zabrakło malarzowi.
Leonardo da Vinci lubił eksperymentować. Albo wpadał w szał i malował bez przerwy, nawet nie robiąc przerw na posiłki, albo z kolei przerywał pracę na wiele dni. W efekcie użył techniki mieszanej, która nie pozwoliła w poprawny sposób związać się malowidłu z podłożem - tłumaczy.
Z całą pewnością wyróżnia je kompozycja. Wszyscy siedzą w nienaturalny sposób, po jednej stronie stołu, co pozwala, żeby patrzeć na twarze wszystkich uczestników wydarzenia - opisuje ekspert.
Jest to moment, gdy Chrystus zapowiada zdradę Judasza, stąd widoczne poruszenie wśród apostołów. Malarz skupił się także na emocjach uczniów, odkrywających zdradę jednego z uczestników.
To jest przepięknie ujęte, zgodne z Ewangelią według świętego Jana, który bardzo szeroko opisał ostatnią wieczerzę. Cała opowieść o niej w dużej mierze kręci się wokół zapowiedzi zdrady Judasza - informuje autorka bloga.
W późniejszym czasie treść "Ostatniej Wieczerzy" zmieniła swój kontekst na bardziej eucharystyczny.
Zaryzykowałbym groźne stwierdzenie, że może nie był dobrym malarzem. Nie w sensie artystycznym, ale w sensie technologicznych eksperymentów, które często kończyły się źle - przyznała w internetowym Radiu RMF24 dr Łanuszka, komentując postać słynnego włoskiego malarza.
Niewątpliwie był bardzo dobrym psychologiem. Był bardziej naukowcem niż artystą i badania wszelkich aspektów dookoła stworzenia dzieła sztuki, czasem interesowały go bardziej niż samo dzieło sztuki - podkreśla.
Najważniejszy w tym układzie i w tej trudnej psychologicznie sytuacji, zawsze jest Chrystus. Natomiast bardzo ważnymi postaciami są też młody św. Jan Ewangelista oraz oczywiście Judasz, czyli ten czarny charakter - mówi Łanuszka.
W wielu średniowiecznych obrazach Judasz ukazywany jest z sakiewką pełną pieniędzy, jako ten, który dokonał zdrady za pieniądze. Często inni malarze ukazywali ten czarny charakter, siedzący z dala od stołu, również tyłem.
Cała opowieść jest narracją według Ewangelii św. Jana, opowiedziana z jego punktu widzenia.
To, co teraz mamy, to i tak jest najlepsze, co możemy mieć - stwierdziła ekspert o dziele z Mediolanu. Obraz zaczął niszczeć już w XVI wieku.
W połowie XVII wieku ktoś wpadł na świetny pomysł, żeby wybić drzwi, które zniszczyły dolną środkową część, tam, gdzie powinny być stopy Chrystusa. Cały kawałek malowidła został zniszczony - informuje.
W XIX wieku Stefano Barezzi miał plan. Zaczęły się technologie pozwalające na przenoszenie fresku na płótno. On tak chciał zrobić tylko, że biedny nie wiedział, że to nie jest poprawnie zrobiony prawdziwy fresk. Jak mu to zaczęło odpadać płatami i się sypać, to on zaczął to nerwowo przyklejać z powrotem. I sprawa się jeszcze tylko pogorszyła - przytacza autorka bloga o sztuce.
W latach 90. XX wieku wykonano ostatnią renowację. Prace konserwatorskie trwały ponad 20 lat. Jest to znakomita kompozycja, zrobiona z pewną równowagą między statyką a dynamiką, z motywami symetrycznymi. Coś, co po prostu może się podobać - zauważa.
Ekspertka zwraca także uwagę na sławę samego Leonarda da Vinci. Czasami bywa tak, że dzieło sztuki staje się sławne na podstawie umowy społecznej.
Jak już coś wejdzie i stanie się sławne i rozpoznawalne, to jest to taka samonakręcająca się machina. Potem wchodzi w coraz więcej takich powtórzeń w popkulturze i po prostu dalej się to nakręca - mówi na antenie Radia RMF24 dr Magdalena Łanuszka, historyk sztuki, autorka bloga "Posztukiwania".
Opracowanie: Julia Domagała