​Tuż przed canneńską premierą najnowszego filmu Francisa Forda Coppoli zatytułowanego "Megalopolis", angielska gazeta "The Guardian" opublikowała reportaż, w którym oskarża reżysera o niewłaściwe zachowanie na planie tej produkcji. Źródła, na które powołuje się gazeta twierdzą, że Coppola to reżyser "starej szkoły", która dopuszcza zachowania dzisiaj uznawane za mające znamiona przestępstwa seksualnego. Coppoli broni producent wykonawczy jego filmu, Darren Demetre.

"Francis Ford Coppola miał przyciągać do siebie kobiety, by te siadały na jego kolanach. Świadkowie twierdzą, że podczas kręcenia sceny bachanaliów w jednym z nocnych klubów, reżyser wszedł na plan i próbował całować niektóre ze skąpo ubranych statystek. W ten sposób miał je ‘wprowadzić w odpowiedni nastrój’ - czytamy w tekście oskarżającym Coppolę. 

Demetre, który współpracuje z rodziną Coppoli od ponad 35 lat, pełnił na planie "Megalopolis" rolę pierwszego asystenta reżysera i producenta wykonawczego. Do jego zadań należało nadzorowanie produkcji i kierowanie drugim zespołem. Bierze on w obronę Coppolę. Potwierdza jednocześnie, że reżyser całował niektóre statystki w policzek, ale żadna nie skarżyła się, że takie zachowanie jest dla niej niekomfortowe. 

"To był jego sposób na stworzenie klubowej atmosfery"

Przez dwa dni kręciliśmy scenę świętowania w klubie przypominającym słynne Studio 54. Francis przechadzał się po planie i starał się stworzyć odpowiedni nastrój tej sceny. Przytulał więc i całował w policzek obsadę i statystów. To był jego sposób na stworzenie klubowej atmosfery, która była tak ważna dla jego filmu. Nigdy nie dowiedziałem się o żadnych skargach na molestowanie lub złe zachowanie w trakcie tworzenia tego projektu - przekonuje Demetre w tym samym reportażu. 

W tekście "The Guardian" pojawiają się też inne zarzuty pod adresem Coppoli.

Głównie dotyczące jego braku profesjonalizmu, co brzmi dziwnie, gdy mowa o twórcy "Ojca chrzestnego" i "Czasu apokalipsy". Reżyser miał pojawiać się rano na planie, zamykać się w swojej przyczepie i palić tam marihuanę.

W tym czasie cała ekipa czekała godzinami, bo nie pozwolił, by ktoś go zastąpił w kręceniu nierzadko efektownych sekwencji filmowych.

 W reportażu nie brakuje też jednak pochwał pod adresem 84-letniego filmowca. Głównie z ust jego przyjaciół, takich jak reżyser "Zostawić Las Vegas", Mike Figgis. Odwiedził on plan i był pod wrażeniem jego organizacji.

Coppola pokrył wynoszący 120 milionów dolarów budżet "Megalopolis" w całości z własnej kieszeni. Jeśli więc rzeczywiście marnował czas i wstrzymywał produkcję, to trwonił w ten sposób tylko i wyłącznie swoje pieniądze.