Mocny akcent na rozpoczęcie Międzynarodowego Festiwalu w Cannes. Tegoroczną imprezę otwiera oficjalna premiera najnowszej komedii Woody’ego Allena „Cafe Society”. Film ten widział już francuski korespondent RMF FM Marek Gładysz, który nie szczędzi pochwał 80-letniemu kultowemu reżyserowi.

Mocny akcent na rozpoczęcie Międzynarodowego Festiwalu w Cannes. Tegoroczną imprezę otwiera oficjalna premiera najnowszej komedii Woody’ego Allena „Cafe Society”. Film ten widział już francuski korespondent RMF FM Marek Gładysz, który nie szczędzi pochwał 80-letniemu kultowemu reżyserowi.
Kadr z filmu „Cafe Society” /PAP/EPA/CANNES FILM FESTIVAL / HANDOUT /PAP/EPA

Wielu festiwalowych recenzentów twierdzi, że "Cafe Society" to najlepszy film Woody’ego Allena od wielu lat. To melodramatyczna komedia o miłości, która nigdy nie umiera - film lekki, błyskotliwy i zabawny, ale jednocześnie podszyty egzystencjalnym smutkiem i zmuszający do refleksji.

Do tego grający główną rolę Jesse Eisenberg czasami na ekranie bardzo przypomina zachowaniem i sposobem wysławiania się samego Allena. Sprawia to, że widzowie niekiedy mają dziwne wrażenie, iż oglądają Woody’ego Allena - tylko nieco zmienionego fizycznie i kilkadziesiąt lat młodszego.

W filmie miał grać również Bruce Willis, ale po kilku dniach Woody Allen przerwał z nim współpracę. Międzynarodowe media twierdzą, że gwiazdor został przez reżysera zwolniony, bo był zbyt roztargniony na planie zdjęciowym i nie potrafił nauczyć się swego tekstu na czas. Sam Allen tłumaczy, że Willis miał zbyt wiele spraw na głowie, bo przygotowywał się jednocześnie do innej roli - dlatego zastąpił go po kilku dniach Steve Carell.

(mn)