Alicja Bachleda-Curuś odebrała w Sopocie Diamentowy Klaps. To nagroda festiwalu Orange Kino Letnie Sopot-Zakopane 2016. Wyróżnienie przyznawane jest aktorce lub aktorowi za osobowość wnoszącą do kina pozytywne przesłanie i artystom dostarczającym widzom wielu wzruszeń, emocji i pozytywnej energii.

Jak to jest dostać Klapsa na oczach tylu ludzi?

Jesteś przewrotny! Wiesz co, nie zdarzyło mi się to nigdy, mają szczęście, że nie zbiłam ich po łapkach.

No właśnie, człowiek wie, że nagrodę odbierze, gdzieś tam nastawia się na to, a jednak wzruszenie jest.

Powiem szczerze, że tak. Ja starałam się nie myśleć za bardzo o tym, co się stanie za chwilę, jestem tutaj wakacyjnie, korzystam z pięknego Bałtyku. Jestem z rodziną, więc ten okres paru dni spędziłam bardzo i spędzam na luzie. Nie spodziewałam się tego, co przeżyłam dziś, ponieważ faktycznie było to bardzo piękne doświadczenie. Ten krótki montaż filmów z moim udziałem był dość wzruszający i nawet sam fakt, że właśnie mnie przyznano taką nagrodę jest dla mnie już dużym wyróżnieniem.

A ten Klaps to ciężki jakiś czy nie?

Nie, leciutki. Właśnie bardzo fajny, bo można nim w prawo i w lewo, wcale nie trzeba odkładać, można przez niego patrzeć i jest bardzo poręczny. Możesz potrzymać jak chcesz.

A jeżeli mogę. Rzeczywiście nie jest ciężki.

Może być bronią, jak na molo chciałby ktoś dać innego klapsa.

Takiego prawdziwego?

To wtedy klapsa klapsem zwalczyć.

Tak sobie myślę, sam klimat kina letniego, tego plenerowego oglądania filmów, jak tobie się podoba?

To mi się bardzo podoba, jak wspomniałam na scenie, kino pod chmurką jest moją ulubioną formą spędzania wolnego czasu. Oglądam filmy w różnych sceneriach, nie będę opowiadać, bo są dość kontrowersyjne, natomiast w Stanach jest to bardzo popularne, żeby właśnie spotkać się na pikniku i wspólnie oglądać filmy. Ja odkryłam pasję do oglądania filmów, które już bardzo dobrze znam, klasyków, oficjalnych albo takich moich klasyków w stylu "Niekończącej się opowieści". To był pierwszy film, który widziałam w kinie kiedykolwiek i widziałam go ostatnio raz jeszcze w Stanach właśnie pod gołym niebem. Zupełnie inne odczucia, inne przemyślania, zrozumiałam wiele rzeczy jak to on gdzieś tam wskazał mi moja drogę ku marzeniom. Oglądanie kina w naturze jest bardzo ciekawe i wzmożone o inne zmysły, które są tam uśpione w ciemnym kinie.

To jest wtedy inny film?

To jest ten sam film, tylko czasem słyszymy inne kwestie. Usłyszałam rzeczy, których wtedy nie pamiętałam, nie słyszałam, nie zarejestrowałam, ale też sam fakt, że oglądamy go z rzeszą osób, że jest fajnie, że wieje wiatr, że czasem pada deszcz. To wszystko ma jakiś wpływ.

Warunki zewnętrzne po prostu zmieniają odbiór.

Tak, pozytywnie.

Co robisz teraz obecnie, oprócz tego, że w "Pitbullu" się pojawisz, co poza tym?

Pojawię się w "Pitbullu" to fakt. Zeszliśmy z planu "Pitbull". Niebezpieczne kobiety", film jeszcze wymaga post produkcji, więc pewnie tym się zajmę w najbliższych tygodniach. Oprócz tego w Stanach mam obowiązki filmowe, nawet przerwałam pewien plan, żeby przyjechać tutaj na plan "Pitbulla", więc muszę wrócić i dokończyć.

A co to za plan, jeżeli możemy mówić?

Nic nie będę mówić, bo nie mogę niestety.

Muzycznie coś?

Muzycznie, o. Na razie nie, aczkolwiek jest to taka moja miłość kiedyś spełniona, teraz odłożona troszkę na półkę, ale kocham muzykę, kocham śpiewać, zobaczymy.

Wspomniałaś, że jesteś tu z rodziną. Wchodzimy w te tematy czy nie?

Nie zdradzamy zbyt wiele, ale faktycznie spędzamy ten czas bardzo przyjemnie, spokojnie. Byliśmy na smażonej rybce, jak kiedyś w dzieciństwie, więc świetnie. Bardzo się cieszę, że tu jestem.

Jesteś tu z synem? Nie pytać, tak?

Myślę, że to się wyda za chwileczkę. Tak, jestem ze swoim synkiem i z tatą tym razem.

Taki plan, żeby wakacje w Polsce?

Wakacje w Polsce i nie tylko.


(j.)