55-letnia matka pięciorga dzieci i babcia sześciorga wnucząt została "przypadkowo" zastrzelona przez funkcjonariusza w czasie interwencji policyjnej w Chicago. Powodem wezwania było niepokojące zachowanie jej sąsiada, cierpiącego na zaburzenia psychiczne 19-latka, który również zginął od policyjnych kul. Czasem zachowywał się za głośno, ale nie był agresywny - zapewnia matka zastrzelonego. Świadkowie twierdzą, ze policjanci strzelali na oślep i nie byli przygotowani, by poradzić sobie z osobą chorą psychicznie.

CNN Newsource/x-news