​W Indiach policja i armia wciąż stosują metodę pozorowanej potyczki wobec przestępców lub rebeliantów. Podczas takiej "walki" często nieuzbrojeni kryminaliści lub nawet cywile są zabijani, a broń podkładana, żeby usprawiedliwić użycie przemocy.

​W Indiach policja i armia wciąż stosują metodę pozorowanej potyczki wobec przestępców lub rebeliantów. Podczas takiej "walki" często nieuzbrojeni kryminaliści lub nawet cywile są zabijani, a broń podkładana, żeby usprawiedliwić użycie przemocy.
Zdjęcie ilustracyjne / FAROOQ KHAN /PAP/EPA

O północy 31 października 2016 roku mieszkańcy miasta Bhopal w centralnych Indiach powoli kończyli obchody święta Diwali. To radosne święto triumfu dobra nad złem poświęcone bogini szczęścia i dobrobytu Lakszmi jest jednym z najważniejszych w całych niemal Indiach. Ludzie przebierają się w nowe ubrania, dekorują domy, biesiadują i bawią się fajerwerkami jak na Zachodzie podczas sylwestra.

W Bhopalu huk sztucznych ogni zagłuszył atak ośmiu więźniów na strażników w pilnie strzeżonym więzieniu dla szczególnie groźnych przestępców i terrorystów. Uciekinierzy należeli do zdelegalizowanego Studenckiego Ruchu Islamskiego Indii (SIMI). Władze Indii oskarżają jego członków o udział w zamachach bombowych, m.in. w Ahmedabadzie, Punie i Madrasie.

Więźniowie miesiącami planowali ucieczkę, a do sforsowania murów posłużyły im powiązane prześcieradła. Uciekli zaledwie 12 km i rano zostali okrążeni przez policję na niewielkim wzgórzu. Na wezwanie policji do złożenia broni odpowiedzieli strzałami z samopałów. Funkcjonariusze odpowiedzieli ogniem. Wystrzelono około 45 nabojów, kilku policjantów odniosło rany, a wszyscy uciekinierzy zginęli. Przynajmniej tak twierdzi policja. 

W internecie szybko pojawił się film pokazujący, jak policjant strzela do leżącego na ziemi człowieka. Organizacja Amnesty International i media zaczęły kwestionować przebieg wydarzeń, w tym posiadanie broni palnej przez uciekinierów.

To nie film, to rzeczywistość - mówi Rahul Pandita, reporter, który m.in. dla magazynu "Open" relacjonował potyczki między rebeliantami w dżungli centralnych Indii i indyjskimi jednostkami specjalnymi.

Wyglądało to na klasyczną pozorowaną potyczkę (ang. fake encounter), gdy policja likwiduje rebeliantów, terrorystów, niewygodnych ludzi, których w przeciwnym wypadku trzeba by było długo sądzić i nie ma pewności, że zostaną skazani - mówi. Dodaje, że często ofiary są nieuzbrojone, a broń palna podkładana jest w miejscu zdarzenia, żeby usprawiedliwić użycie przemocy.

Nie tylko dziennikarze i eksperci, ale również Sąd Najwyższy przyznaje, że metoda ta jest często stosowana w Indiach. W połowie 2016 r. sędziowie nakazali zbadanie ponad 1 500 spraw z ostatnich 20 lat w stanie Manipur, które mogły być takimi pozorowanymi potyczkami. Manipur to mały stan na północnym-wschodzie Indii na granicy z Bangladeszem i Birmą, gdzie oprócz przemytników działają grupy żądające oderwania regionu od Indii.

W tym stanie wprowadzono tzw. antyterrorystyczne prawo AFSPA, de facto stan wyjątkowy, który daje armii "licencję na zabijanie" - tłumaczy w rozmowie z Polską Agencją Prasową Basharat Peer, autor książki "Curfewed Night" o Kaszmirze. Takie samo prawo jest w Kaszmirze i pozorowane potyczki od dekad są bronią w walce nie tylko przeciw rebeliantom, ale również przeciw cywilom - opowiada, zaznaczając, że ewentualne sprawy kwestionujące "potyczki" mogły wcześniej trafić tylko przed sądy wojskowe.

W rzeczywistości takie sprawy nigdy nie trafiały przed sądy. Pierwszym wyłomem okazała się sprawa "potyczki" z wioski Machil, gdzie sześciu żołnierzy, w tym dwóch oficerów, zamordowało trzech nastolatków. Według wojskowych mieli być rebeliantami. Wyrok dożywocia został wydany w 2013 r. i dwa lata później potwierdzony przez sąd wyższej instancji.

Dziennikarze są zgodni, że pozorowane potyczki zostały wymyślone w Bombaju, na początku lat 90. jako skuteczna broń przeciw mafii. W morderstwach przestępców i nawet bossów mafijnych wyspecjalizowali się policjanci, którzy zaraz trafili na ekrany filmów bollywoodzkich.

Ranking otwiera Pradeep Sharma mający na koncie ponad sto "potyczek", w tym zabójstwa trzech terrorystów i szefów mafii. Z kolei Daya Nayak brał udział w 83 takich incydentach. Co ciekawe, obaj wielokrotnie byli oskarżani o związki z przestępczością zorganizowaną. Podejrzewa się ich o wykonywanie egzekucji na zlecenie. Próbowano im udowodnić przyjęcie łapówek, lecz za każdym razem sądy oczyszczały ich z zarzutów.

(abs)