Około 200 prawicowych ekstremistów krążyło minionej nocy po przedmieściach Sztokholmu. Zamaskowani młodzi ludzie podpalili kilka samochodów. Na szczęście udało się uniknąć poważniejszych incydentów.

Miniona noc była już szósta, podczas której doszło do zamieszek na imigranckich przedmieściach Sztokholmu. Służby informują, że po rozmieszczeniu dodatkowych sił policji sprowadzonych m.in. z Goeteborga i Malmoe jest tam już spokojniej.

Najnowsze niepokoje rozpoczęły się po zastrzeleniu przez policję 69-letniego mężczyzny w dzielnicy Husby. Służby, że mężczyzna był uzbrojony i strzał padł w obronie koniecznej.

Kilkudniowe zamieszki, podczas których łącznie podpalono ok. stu samochodów, wywołały w Szwecji debatę na temat integracji imigrantów, stanowiących ok. 15 proc. ludności. Bezrobocie w tej grupie, mieszkającej głównie na ubogich przedmieściach, jest znacznie wyższe i np. w Husby w 2012 sięgało niemal 9 proc., podczas gdy w samym Sztokholmie - 3,6 proc.

Za sprawą liberalnej polityki imigracyjnej Szwecja stała się w ostatnich dziesięcioleciach jednym z pierwszych krajów docelowych dla imigrantów w Europie, w tym z Iraku, Afganistanu, Somalii, Bałkanów, a ostatnio z Syrii.