Izraelskie wojsko rozpoczęło dużą operację wojskową w centralnej części Strefy Gazy. Celem stało się miasto Deir al-Balah - jedno z ostatnich miejsc, gdzie działa pomoc humanitarna dla cywilów. Zanim przystąpiono do ataku, Palestyńczycy zostali zmuszeni do opuszczenia miasta.
Deir al-Balah to główny ośrodek pomocy humanitarnej, gdzie znajdują się magazyny z żywnością, kliniki i jedyna w południowej Gazie instalacja odsalania wody. Zniszczenie tej infrastruktury może doprowadzić do jeszcze większej katastrofy humanitarnej i plagi głodu.
Dzień przed atakiem zginęło co najmniej 85 Palestyńczyków ostrzelanych przez izraelskie wojsko. Jak podaje Agencja Żywnościowa ONZ, byli to ludzie czekający na mąkę z konwoju humanitarnego. Władze Izraela tłumaczą jednak, że były to strzały ostrzegawcze mające na celu usunięcie bezpośredniego "zagrożenia dla żołnierzy"; zaprzeczają jednocześnie, że atak na konwój humanitarny z pomocą był celowy.
W ostatnich tygodniach podobnych incydentów było wiele. Według 25 państw, które podpisały wspólny list do Izraela i zaapelowały o natychmiastowe zakończenie konfliktu, w ostatnim czasie zginęło ponad 800 Palestyńczyków, którzy szukali jedzenia. "Odmowa udzielenia niezbędnej pomocy humanitarnej ludności cywilnej przez rząd Izraela jest niedopuszczalna. Izrael musi wypełnić swoje zobowiązania wynikające z międzynarodowego prawa humanitarnego" - czytamy w oświadczeniu.
Sytuacja w Strefie Gazy robi się dramatyczna. W szpitalach nie ma jedzenia ani dla pacjentów, ani dla personelu. Według jednego z lekarzy w Deir al-Balah w ciągu doby z głodu zmarło 19 osób, w tym dzieci. "Nie mamy nawet mleka dla niemowląt" - mówi rzecznik szpitala Al-Aksa w Deir al-Balah.
ONZ ostrzega, że prawie 90 proc. terytorium Gazy znajduje się w strefie wojskowej lub pod nakazem ewakuacji. To oznacza, że ponad dwa miliony ludzi stłoczyło się na zaledwie 12 proc. powierzchni Strefy Gazy. Nie mają tam dostępu do wody, jedzenia ani opieki medycznej.
Izrael twierdzi, że w Deir al-Balah mogą być przetrzymywani zakładnicy porwani przez Hamas. Szacuje się, że w Strefie Gazy może wciąż przebywać 50 osób uprowadzonych podczas wcześniejszych walk. Co najmniej 20 z nich może jeszcze żyć.
Mimo pojawiających się informacji, że Hamas może być gotowy na zawieszenie broni, izraelska ofensywa trwa. ONZ podkreśla, że sytuacja wymyka się spod kontroli i apeluje o natychmiastowe umożliwienie dostarczenia pomocy cywilom.
Tymczasem w Jemenie doszło do kolejnego izraelskiego ataku - zniszczony został port w Al-Hudajdzie. Z informacji wynika, że celem był dok, który dopiero co został odbudowany po wcześniejszych bombardowaniach.
Coraz więcej ludzi nie je od kilku dni, a 90 tys. kobiet i dzieci pilnie potrzebuje leczenia z powodu niedożywienia. Organizacja ONZ apeluje, by przestać ostrzeliwać konwoje z pomocą i pozwolić na dostarczanie jedzenia. Sytuacja w Strefie Gazy pogarsza się z dnia na dzień.


