​Rodzice z Crystal Lake w stanie Illinois, którzy zgłosili zaginięcie swojego 5-letniego syna, są teraz oskarżeni o zamordowanie dziecka - informują amerykańskie media.

Andrew Freund Sr i JoAnn Cunningham zgłosili zaginięcie swojego synka Andrew Jr w zeszłym tygodniu. Twierdzili, że ostatni raz widzieli go, gdy kładł się spać. Szukaliśmy po okolicy, byliśmy w parkach, na stacjach benzynowych, gdzie kupowaliśmy mu słodycze... Nie mamy pojęcia, gdzie jest - mówił wówczas ojciec. Ja chcę tylko moich dzieci, one są całym moim życiem - zapewniała matka chłopca.

Policja przeszukała okolice domu, w którym mieszkał chłopiec i przesłuchali sąsiadów. Wezwano funkcjonariuszy z psami tropiącymi. Zwierzęta złapały trop przy domu rodziny. Wynikało więc, że albo 5-letni Andrew nie opuścił domu, albo nie szedł pieszo.

Zwrócono także uwagę na fatalny stan domu, w którym mieszkała rodzina. Był on zagracony, brudny, a gdzieniegdzie leżały psie odchody.

Okazało się, ze rodzina była pod lupą pracowników socjalnych od 2013 roku, kiedy Andrew Jr urodził się ze śladową ilością opiatów w organizmie. Rodzice mieli także drobne problemy z prawem.

Podczas przesłuchania przyznali, że dziecko nie zaginęło. Ujawnili, że dziecko nie żyje, a jego ciało pochowali. Służby odnalazły je w płytkim grobie, zawinięte w plastikowy worek. Przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana.

Freund i Cunningham - która jest w siódmym miesiącu ciąży - usłyszeli zarzuty zabójstwa i składania fałszywych zeznań. Drugi syn pary, 4-latek, trafił pod opiekę służb.