Rozgniewani bretońscy rolnicy zapowiadają zaostrzenie akcji niszczenia bramownic na drogach i autostradach. Premier Francji Jean-Marc Ayrault odrzucił ich ultimatum. Podpalonych lub powalonych na ziemię zostało już 16 bramownic i innych urządzeń, które mają mierzyć we Francji trasy przebywane przez ciężarówki transportujące płody rolne.

Rolnicy dali rządowi czas do południa na wycofanie projektu nałożenia "ekologicznego podatku" na ciężarówki przewożące płody rolne. Wysokość podatku zależeć będzie od długości tras przemierzanych przez pojazdy. Premier Ayrault odpowiedział, że "nie zgadza się na szantaż" i do ochrony bramownic wysłano dodatkowe siły policji. Funkcjonariusze skarżą się jednak, że dostali rozkaz, by nie zaogniać sytuacji - nie mogą doprowadzać do starć z rolnikami ani zatrzymywać tych, którzy dopuszczają się aktów wandalizmu.

Polityczny skandal w tle. Ćwierć miliarda dla firmy zarządzającej bramownicami

Aferze "ekologicznego podatku" towarzyszy skandal polityczny. Wyszło bowiem na jaw, że poprzedni francuski rząd obiecał, iż będzie płacić aż ćwierć miliarda euro rocznie firmie zarządzającej bramownicami. Według wielu ekspertów, podpisany kontrakt jest niekorzystny dla państwa. Powołana ma zostać w tej sprawie specjalna senacka komisja śledcza. Minister gospodarki i finansów Pierre Moscovici zapowiedział już zmianę treści kontraktu na drodze nowych negocjacji z firmą zarządzającą bramownicami. Zaznaczył jednak, że jeżeli rząd ugiąłby się wobec fali protestów rolników i wycofałby projekt nałożenia "podatku ekologicznego" na ciężarówki, to musiałby zapłacić tej firmie z kas państwowych aż 2 miliardy euro odszkodowania.