​Mężczyzna na Florydzie usłyszał zarzuty po tym, jak zawiózł samochodem swojego 15-letniego syna i jego dziewczynę do parku, by mogli uprawiać seks lub - jak sam określił to 53-latek - "zrobili swoje".

Laurence Mitchell został zatrzymany po tym, jak policjanci zauważyli, że siedzi w samochodzie, który stał w McChesney Park w Port St. Lucie. Park w tym czasie był oficjalnie zamknięty.

Mężczyzna miał im powiedzieć, że zawiózł swojego syna i jego dziewczynę do parku, "by mogli robić to, co młodzi robią". Nie kradną nic tutaj, tylko uprawiają seks - tłumaczył funkcjonariuszowi. Dodał, że "zawsze mogliby robić coś gorszego".

53-latek przyznał jednak, że nie wiedział, czy rodzice 15-latki mają coś przeciwko. Funkcjonariusze przesłuchali potem także parę młodych. Syn Mitchella miał im powiedzieć, że nie robili nic złego tylko "palili i uprawiali seks". Kiedy policjanci zapytali go, czy ojciec wiedział co robili, 15-latek zaśmiał się i odpowiedział: Na pewno nie wiedział co dokładnie.

Policja zatrzymała 53-letniego ojca chłopaka pod zarzutem "wspierania nieletniego w przestępstwie". 

(az)