Zakonnica katolicka pada na kolana przed uzbrojonymi żołnierzami junty wojskowej i prosi ich, by zastrzelili ją zamiast dzieci. Zdjęcie 45-letniej siostry Ann Rose Nu Tawng obiegło świat. Niestety, zachodnie agencje podają, że chwilę po tej scenie rozległy się strzały. Żołnierze otworzyli ogień do protestujących.

Podczas manifestacji w mieście Myitkyina w Myanmarze doszło do chwytającej za serce sceny. Szpaler ciężko uzbrojonych żołnierzy junty już szykował się do rozprawienia się z demonstrantami, wśród których były także dzieci. 

Były tam też trzy siostry zakonne. Jedna z nich, 45-letnia Ann Rose Nu Tawng oddała w ręce żołnierzy własne życie, by uratować dzieci.

"Padłam na kolana i błagałam, żeby nie strzelali i nie torturowali dzieci. Powiedziałam, żeby w zamian zastrzelili mnie" - relacjonowała później gazecie "The Guardian".

Scenę tę widać na ujęciu z kamery. Na nagraniu, które obiegło cały świat, widać na nim klęczącą Ann Rose Nu Tawng, przed nią dwóch żołnierzy, którzy także uklęknęli i złożyli ręce do modlitwy. Widać, że kobieta przemawia do nich, gestykulując.

Mimo to chwilę później rozległy się strzały.

"Dzieci biegały na wszystkie strony ogarnięte paniką. Nie mogłam nic zrobić. Mogłam tylko się modlić do Boga, by je uratował" - mówiła dobę po tych wydarzeniach.

Agencja AFP pisze, że po ostrzelaniu protestujących w Myitkyina zginęły dwie osoby. Szacuje się, że do tej pory w protestach w Myanmarze zginęło już ponad 50 osób.

Junta przejmuje władzę, mieszkańcy Myanmaru protestują

Protesty w Myanmarze odbywają się codziennie od ponad miesiąca. Ich uczestnicy domagają się uwolnienia demokratycznie wybranej przywódczyni, noblistki Aung San Suu Kyi, oraz przywrócenia obalonego rządu Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD).

Wojskowe władze postawiły Suu Kyi szereg zarzutów kryminalnych, za które grozi jej wieloletnie więzienie. Armia twierdzi, że wybory były sfałszowane, mimo że komisja wyborcza nie dopatrzyła się nieprawidłowości.

Junta ogłosiła stan wyjątkowy i zapowiedziała kolejne wybory. 

Wielu mieszkańców Myanmaru obawia się, że zamach stanu będzie zaledwie początkiem długotrwałej, opresyjnej dyktatury wojska. 


PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Sensacyjna zawartość szafy byłego esbeka. Plany supertajnych operacji, dane agentów