Eksplozja w pobliżu Instytutu Kryminologii w północnej części Brukseli to nie był zamach terrorystyczny - uspokaja policja i dodaje: "Było to raczej celowe podpalenie o charakterze kryminalnym" - podano.

Eksplozja w pobliżu Instytutu Kryminologii w północnej części Brukseli to nie był zamach terrorystyczny - uspokaja policja i dodaje: "Było to raczej celowe podpalenie o charakterze kryminalnym" - podano.
Zdj. z miejsca zdarzenia /STEPHANIE LECOCQ /PAP/EPA

Najpierw, około godziny 2:30 samochód staranował aż trzy bramy. Potem wewnątrz budynku doszło do wybuchu. Straż pożarna ugasiła pożar nad ranem, o godzinie 5:40 - informuje nasza korespondentka w Brukseli.

Policja dopiero rozpoczęła śledztwo w sprawie. Według pierwszych ustaleń nie ma ofiar śmiertelnych. 

Wiadomo, że instytut jest głównym centrum badawczym belgijskiego wymiaru sprawiedliwości. To tu analizowane są ślady pozostawione przez podejrzanych o dokonanie  przestępstwa.

"Zależało im na zniszczeniu laboratorium"

Rzeczniczka belgijskiej prokuratury potwierdziła aresztowanie pięciu osób, które znajdowały się w pobliżu instytutu w czasie wybuchu. 

Jak ujawniła, prawdopodobnie chodziło o zniszczenie śladów jakiegoś przestępstwa, bo w laboratorium analizowane są ślady takie jak broń, naboje, krew i narkotyki. 

Jak twierdzą eksperci, terrorystom nie zależy na zacieraniu i niszczeniu dowodów. Nie działają także pod osłoną nocy. W tym wypadku sprawcy nie chcieli nikogo zabić. Zależało im na zniszczeniu laboratorium - twierdzą komentatorzy.

(mal)