Włosi nie mają już siły. Wszędzie widzą oderwanych od rzeczywistości polityków, partie i technokratów. Rząd wprowadził im bolesny podatek od nieruchomości i zacząć na poważnie ściągać inne. Gdy mieszkańcy Italii mieli szansę na to, by pokazać swoje niezadowolenie, chętnie z niej skorzystali. Wyniki wyborów do władz lokalnych oznaczają trzęsienie ziemi na krajowej scenie politycznej.

Najmocniej oberwały partie z głównego nurtu. Zwycięzcami okazali się przedstawiciele partii protestu. Największy sukces odniosło ugrupowanie Movimento 5 Stelle, czyli Ruch Pięciu Gwiazd. Założył je Beppe Grillo, komediant, satyryk i bloger, który pisze bez żadnych zahamowań. Niektórzy Włosi pokazali swoją irytację głosując na tego pana, inni po prostu zostali w domu. Frekwencja była o 7 punktów procentowych niższa niż w poprzednich wyborach 5 lat temu.

Co najbardziej oczywiste, głównymi przegranymi tych wyborów były partia Silvio Berlusconiego Lud Wolności i ksenofobiczna Liga Północna. Obie formacje zostały ukarane za spowodowanie problemów politycznych, ekonomicznych i obyczajowych. Poparcie dla Ludu Wolności spadło z 37,6% w wyborach z 2008 roku do 11,6%. Liga Północna dosłownie się zawaliła, obniżając poparcie z 6,4% do 2,7%. Dostało się także dotychczasowej opozycji. Centrolewicowa Partia Demokratyczna zmniejszyła poparcie 33.9% do 16.4%.

Ten wynik to wyrok na obecny rząd technokratów kierowany przez Mario Montiego. Ludzie zdecydowanie opowiedzieli się przeciw zaciskaniu pasa.

Sami politycy próbują na różne sposoby tłumaczyć wyniki wyborów. Liderzy Partii Wolności twierdzą, że ta katastrofa to efekt ich poparcia dla rządu Montiego. Woleliby je wycofać tuż przed wyborami. Inni odpowiadają, że to spowodowałoby jeszcze większy blamaż.

W Rzymie często pojawiają się teraz głosy, że wybory mogą doprowadzić kraj do takiego chaosu, z jakim mamy do czynienia w Grecji.

TŁUMACZENIE