Wielka intryga w jednym z klubów w Las Vegas. Podczas występu DJ-a Gryffina na scenie pojawił się nie Justin Bieber, a jego sobowtór – Dylan Desclos. Francuz, podszywając się pod kanadyjskiego gwiazdora, zdołał zmylić ochronę i publiczność, zanim prawda wyszła na jaw.

Zamieszanie podczas imprezy w Las Vegas

Do niecodziennej sytuacji doszło 16 sierpnia w klubie XS, mieszczącym się w hotelu The Wynn w Las Vegas. W trakcie setu DJ-a Gryffina pojawiła się informacja, że wśród gości jest Justin Bieber, który chce spontanicznie wystąpić na scenie.

Radość fanów była ogromna, jednak entuzjazm szybko opadł, gdy okazało się, że na scenie nie stoi prawdziwy Bieber, lecz jego sobowtór - Dylan Desclos.

Skrupulatnie zaplanowana prowokacja

Francuz nie ograniczył się jedynie do fizycznego podobieństwa do kanadyjskiego wokalisty. Jak relacjonują właściciele klubu, Desclos zadbał o każdy szczegół swojej prowokacji.

Na imprezie pojawił się w otoczeniu ochroniarzy, co uśpiło czujność pracowników. Dzięki temu udało mu się dostać na scenę i wykonać przebój "Sorry", zanim ochrona zorientowała się, że to nie jest prawdziwy Justin Bieber.

Gdy mistyfikacja wyszła na jaw, Desclos został natychmiast usunięty z klubu. 

Przedstawiciel XS przekazał dziennikowi "USA Today": "Po misternym i wieloetapowym podstępie, który on i jego zespół przygotowali, sobowtór Justina Biebera uzyskał dostęp do sceny XS. Gdy tylko błąd został wykryty, usunięto go z klubu i odmówiono mu dalszego wstępu".

Sobowtór tłumaczy swoje działania

Dylan Desclos nie ukrywał swojej tożsamości. Potwierdził w mediach społecznościowych, że to on był sprawcą zamieszania.

Jego menedżer, Julien Colas, tłumaczył całą sytuację jako część pracy Desclosa.

Występowaliśmy wiele razy. To nasza praca. Nie chcemy nikomu zaszkodzić - przekazał.