Siedem "strażniczek przyzwoitości" od 1 czerwca patroluje Wenecję, sprawdzając ubiór oraz zachowanie turystów. Zgodnie z rozporządzeniem władz nie wolno chodzić po mieście w negliżu i jeść na Placu świętego Marka.

Młode kobiety, ubrane w eleganckie błękitno-białe mundury mówią biegle w trzech językach i zwracają uwagę wszystkim, których upał skłania do zdjęcia podkoszulka, czy którzy urządzają sobie pikniki na chodnikach i schodach.

Prowadzimy wzmożoną walkę o utrzymanie standardów zachowania i o to, by wszyscy ich przestrzegali - powiedział kierujący pracą strażniczek Augusto Salvadori z magistratu. Ostrzegł, że osoby łamiące przepisy będą karane surowymi grzywnami.

Ponieważ strażniczki zatrudnione są w biurze miejskim o nazwie Vesta, już otrzymały przydomek "westalki" od nazwy kapłanek pilnujących świątyni Westy w starożytnym Rzymie.

Wenecja coraz bardziej staje się miastem zakazów. Obecnie władze starają się ograniczyć sprzedaż pizzy na wynos, gdyż jej jedzenie na ulicach również uważają za plagę. Wprowadzono też zakaz sprzedaży ziarna dla gołębi, których karmienie na Placu świętego Marka było dotychczas jednym ze zwyczajów zwiedzających.