Opozycyjny centroprawicowy Fidesz wygrał niedzielne wybory do władz samorządowych na Węgrzech. I choć socjaldemokraci ponieśli porażkę, premier Ferenc Gyurcsany nie zamierza rezygnować. Powtarza - nie ustąpię.

Fidesz, który w wyborach cztery lata temu zdobył większość tylko w pięciu (na 23) radach miast na prawach komitatu (województwa), tym razem wygrał aż w 17. Opozycja wygrała też wybory do 18 z 19 rad komitatowych.

W radzie Budapesztu Fidesz zdobył 30 mandatów, rządząca Węgierska Partia Socjalistyczna - 24 mandaty, jej koalicjant Związek Wolnych Demokratów - 9 mandatów, a Węgierskie Forum Demokratyczne - 3 mandaty.

Do urn poszła ponad połowa uprawnionych do głosowania Węgrów.

Analitycy są zdania, że zachowanie przez rządzącą koalicję niewielkiej przewagi w stolicy może pomóc w utrzymaniu się u władzy socjalistycznemu premierowi Ferencowi Gyurcsanyemu.

Po zakończeniu niedzielnych wyborów prezydent Laszlo Solyom wezwał parlament do przegłosowania wotum nieufności wobec Gyurcsanya, a Orban zażądał jego dymisji. Gyurcsany oświadczył, że nie złoży dymisji i będzie kontynuować reformy.

Wybory odbyły się po wielodniowych protestach antyrządowych, wywołanych ujawnieniem wypowiedzi Gyurcsanya, w której przyznaje się do oszukiwania Węgrów co do sytuacji gospodarczej