Amerykański żołnierz, który zdezerterował ze swego oddziału 36 lat temu podczas wojny w Wietnamie, został aresztowany w Teksasie i czeka go sąd wojskowy. Mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia i... wydalenie z piechoty morskiej.

55-letni dziś Ernest Johnson junior opuścił jednostkę w Północnej Karolinie w 1969 roku i przez lata mieszkał w różnych stanach, założył nawet rodzinę. Wielokrotnie deptano mi po piętach i uciekałem. Teraz też tak było, ale zdecydowałem, że czas ucieczki się skończył - mówi były wojskowy.

Przyczyną dezercji były informacje o masakrze, jaką Amerykanie urządzili w wietnamskiej wiosce Mai Li - mówi Johnson. W marcu 1969 roku oddział żołnierzy USA zamordował 347 mieszkańców wsi w południowym Wietnamie.

Po aresztowaniu rzecznik piechoty morskiej podkreślał, że jeśli sąd uzna winę Johnsona, prawdopodobnie wymierzy mu najwyższy wymiar kary - a więc skarze go na trzy lata więzienia i "niehonorowo" wydali z jednostki.

Dotychczas amerykańska armia umarzała postępowanie w podobnych przypadkach, decydując się jedynie na usunięcie uciekinierów z wojska. Rzecznik zaprzeczył, jakoby aresztowanie Johnsona miało służyć jako przykład dla współczesnych dezerterów.