Władze rosyjskiego Uljanowska liczą straty i szukają winnych serii eksplozji w wojskowych magazynach. Podejrzana o spowodowanie katastrofy jest kobieta, która sama została ranna. Jak podaje miejscowy gubernator, prawdopodobnie naruszyła procedury utylizacji amunicji.

W katastrofie zginęły co najmniej dwie osoby, a sześć zostało rannych. Eksplozje były tak silne, że promieniu pięciu kilometrów fala uderzeniowa wybijała szyby w oknach, ewakuowano trzy tysiące mieszkańców. To, kiedy ludzie będą mogli wrócić do swoich domów, zależy od tego, jak szybko saperzy zdołają oczyścić teren z niewybuchów. Eksplozje rozrzucały bowiem pociski i granaty w promieniu kilkuset metrów.

Pożar całkowicie zniszczył trzy wydziały utylizacji amunicji oraz pięć wagonów z pociskami. Będziemy zabezpieczać teren pogorzeliska, bo wciąż znajdują się tam liczne pociski - powiedziała Wiktoria Bierieżkowa z uljanowskiego oddziału spraw wewnętrznych. Miejscowe władze równocześnie zapewniły, że nie doszło do skażenia. Pożar nie dotarł do znajdujących się w pobliżu magazynów, gdzie – jak utrzymują niektóre media – składowana jest broń chemiczna.