Nicolas Sarkozy, szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz szef unijnej dyplomacji Javier Solana spotkają się dziś w Moskwie z prezydentem Rosji, Dmitrijem Miedwiediewem. Temat rozmów? Sytuacja w Gruzji.

Nadzieje na zaostrzenie stanowiska Unii Europejskiej wobec Rosji najpewniej okażą się płonne. Jak obcesowo tłumaczą niektórzy dyplomaci, Rosja to nie Zimbabwe czy Birma. Dlatego też żadne poważne sankcje, przynajmniej gospodarcze, nie wchodzą w grę. Moskwa to zbyt ważny partner gospodarczy krajów europejskich, szczególnie w kwestii dostaw energii. Jak na razie, Unia zagroziła na poniedziałkowym szczycie, że wstrzymuje rozmowy o strategicznym partnerstwie, dopóki Rosja nie zacznie respektować warunków porozumienia pokojowego. A – jak mówi szef francuskiej dyplomacji – z sześciu punktów porozumienia zrealizowane zostały 2, może 2,5.

Wiadomo też, że Kreml nie ma zamiaru w niczym Unii ustępować. Jutro nawiąże stosunki dyplomatyczne z Abchazją i Osetią Południową, nie zamierza też wycofywać żołnierzy z Gruzji; przynajmniej tak długo. aż na terenie Gruzji nie pojawią się międzynarodowi obserwatorzy i siły policyjne. bo Rosja chce strefę bezpieczeństwa stworzyć na terenie Gruzji właściwej.

Osetia Południowa i Abchazja jako niepodległe republiki mają być po za kontrolą, i jeżeli cokolwiek tam powstanie, to tylko rosyjskie bazy wojskowe. To dla Sarkozy’ego i Europy stanowisko nie do przyjęcia.

Z tych powodów dzisiejsze rozmowy w Moskwie mogą okazać się trudne. Możliwe więc, że Bruksela odwoła najbliższy szczyt z Rosją, zrezygnuje z ułatwień wizowych dla jej obywateli czy będzie apelować o odebranie Moskwie zimowej olimpiady w Soczi. Ale to wciąż tylko działania symboliczne.