Terrorysta, który w Christchurch w Nowej Zelandii zabił 49 osób w dwóch meczetach, w listopadzie ubiegłego roku przebywał w Bułgarii - poinformował prokurator generalny Sotir Cacarow po naradzie u premiera Bojko Borisowa.

Naradę z udziałem premiera, szefów służb specjalnych i szefa prokuratury zwołano po pojawieniu się informacji i zdjęć, że na broni, której użył zamachowiec, znajdowały się napisy po łacinie, w cyrylicy i języku gruzińskim, z nazwami miejsc historycznych bitew, w których odniesiono zwycięstwa przeciw Turkom w czasach imperium osmańskiego.

Jeden z napisów to "Wiedeń 1683" - kiedy to polski król Jan III Sobieski zwyciężył w bitwie przeciw wojsku tureckiemu pod wodzą wezyra Kara Mustafy, grożącego podbojem chrześcijańskiej Europy. Po bułgarsku jeden napis upamiętnia zwycięstwo z 1877 r. w wojnie rosyjsko-tureckiej w przełęczy Szipka, a drugi - zwycięstwo nad Turkami podczas wojny bałkańskiej pod Bułairem w 1913 roku. U zamachowca znaleziono również nagranie serbskiej piosenki z czasów wojny domowej w latach 90.

Jak poinformował Cacarow, 28-letni zamachowiec Brenton Tarrant między 9 a 15 listopada 2018 roku przebywał w Bułgarii, do której przyleciał samolotem z Dubaju. W Bułgarii podróżował samochodem, odwiedził szereg miejsc związanych z historią kraju, a zwłaszcza z walkami Bułgarów o wyzwolenie od trwającej 500 lat niewoli tureckiej.

Obecnie służby specjalne sprawdzają, jakie kontakty zamachowiec nawiązywał w Bułgarii i gdzie dokładnie się udał. Wiadomo, że był w Sofii, Błagojewgradzie, Płowdiwie, Asenowgradzie, Baczkowie i Bansko. Służby starają się ustalić, jakie były przyczyny jego podróży.

Chodzi o miejsca związane z walkami między chrześcijanami i muzułmanami - podkreślił prokurator. Z Bułgarii Tarrant udał się do Rumunii i na Węgry, a w grudniu ubiegłego roku odwiedził Serbię. W Rumunii podróżował wynajętym samochodem. W Bukareszcie również wynajął samochód do Węgier. Na Bałkanach podróżował także do Bośni i Hercegowiny, Chorwacji i Czarnogóry.

Rzeczniczka prokuratury Rumiana Arnaudowa podała, że wiedza zamachowca o historii Bałkanów jest zaskakująco głęboka. Podkreśliła, że Bułgaria, która zdecydowanie potępiła akt przemocy z Christchurch, nie chce, by jej nazwa była w jakikolwiek sposób łączona z tym zamachem. Wcześniej prezydent Rumen Radew i premier Bojko Borisow potępili zamach i przekazali wyrazy współczucia władzom Nowej Zelandii.

"Przyjeżdżał sporadycznie"

Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern powiedziała na konferencji prasowej w Wellington, że mężczyzna był obywatelem australijskim, który "przyjeżdżał sporadycznie do Nowej Zelandii i przebywał w tym kraju w różnym czasie". Nie określiłabym go jako rezydenta długoterminowego - powiedziała.

Premier stwierdziła także, iż terrorysta miał mały arsenał broni półautomatycznej i miał licencję na jej używanie. Napastnik miał licencję na broń, którą nabył w listopadzie 2017 r. - powiedziała Ardern i dodała: Mogę zagwarantować, że nasze przepisy dotyczące broni zmienią się.