Rządzący Afganistanem Talibowie nie zamierzają składać broni i spełnić amerykańskich żądań. Talibowie odrzucili przedstawioną przez prezydenta George'a W. Busha ofertę wstrzymania nalotów w zamian za wydanie Osamy bin Laden, terrorysty oskarżanego o zamachy w USA.

"Powtarzamy, że Amerykanie prowadzą wojnę przeciwko Afgańczykom i Muzułmanom" - powiedział talibański minister informacji mułła Kładratulla Dżamal. "Osama jest tylko wymówką a nasz naród zdaje sobie sprawę ze zbrodni, jakie popełnia USA" - dodał. Będziemy kontynuować świętą wojnę z niewiernymi aż do ostatniego tchnienia - podkreślił Dżamal.

W tej chwili linia frontu znajduje się kilkadziesiąt kilometrów od Kabulu. Jak donosi nasz specjalny wysłannik, dziś było spokojnie, nie dochodziło do wymiany ognia między wojownikami Sojuszu Północnego a Talibami. Wydaje się, że obecnie mudżahedini z antytalibskiej koalicji starają się ocenić na ile naloty amerykańskie osłabiły Talibów. Wokół Kabulu ciągnie się pas umocnień i instalacji wojskowych, które Talibowie pobudowali przed spodziewanym atakiem. Niestety w rękach Talibów wciąż znajduje się jedyna droga wiodąca z Kabulu na północ w kierunku granicy z Tadżykistanem, dlatego Sojusz Północny ma kłopoty ze zorganizowaniem sprawnego zaopatrzenia. Posłuchaj relacji naszego specjalnego wysłannika do Afganistanu Piotra Sadzińskiego, który dotarł już do miejscowości Jabalussaraj oddalonej 50 kilometrów od Kabulu:

17:05