Tajemniczy obiekt znaleziony na plaży w pobliżu Jurien Bay na zachodzie Australii może być fragmentem indyjskiej rakiety. Taką informację podała agencja AP. Możliwe, że znalezisko trafi teraz do muzeum.

Tajemniczy obiekt został odnaleziony na plaży w weekend. Ze względu na duże rozmiary i niejasne pochodzenie wzbudził duże zainteresowanie. Australijska Agencja Kosmiczna już wczoraj informowała, że znalezisko może być częścią zagranicznej rakiety nośnej.

Dostępu do obiektu pilnowali policjanci, bo uznano, że może być niebezpieczny. Badania przeprowadzone przez specjalistyczną jednostkę strażacką potwierdziło jednak, że nie stanowi zagrożenia chemicznego (np. z powodu resztek paliwa)

Dziś znalezisko zostało usunięte z plaży i przetransportowane do magazynu. Premier Australii Zachodniej Roger Cook stwierdził, że może trafić do muzeum, gdy zostanie już ostatecznie ustalone jego pochodzenie. Pozostałości rakiety miałyby tam być eksponowane obok szczątków amerykańskiej stacji kosmicznej Skylab.

Jesteśmy prawie pewni, opierając się na kształcie i rozmiarze, że jest to silnik (...) indyjskiej rakiety - powiedziała australijskiej telewizji ABC News Andrea Boyd, inżynier z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Jak oceniła, może mieć nawet 20 lat. Podkreśliła też, że Indie używają tego typu silników od lat 90 i wykorzystano je w kilkudziesięciu misjach. 

Ekspertka oceniła, że silnik po starcie rakiety spadł do Oceanu Indyjskiego, a prądy morskie sprawiły, że znalazł się na australijskim wybrzeżu.