Zwiększa się bilans ofiar po zjedzeniu ostryg zakażonych bakterią Vibrio vulnificus, która żywi się mięsem. Obecnie sześć osób nie żyje, a 22 trafiły do szpitala. Wszystkie owoce morza, które spożywały, pochodziły z Luizjany - poinformował tamtejszy sanepid. To najwyższy wzrost liczby zakażeń tą bakterią w stanie od ponad dekady.
Dwie kolejne osoby zmarły po zjedzeniu ostryg z Luizjany skażonych bakterią Vibrio vulnificus, która powoduje ciężkie zakażenia i może niszczyć ludzkie tkanki. W 2025 roku w Luizjanie odnotowano już 34 przypadki zakażeń, w tym 6 zgonów - to największy roczny wzrost od ponad 10 lat.
Obie ofiary jadły ostrygi w różnych restauracjach - jedna w Luizjanie, druga na Florydzie.
Podczas wtorkowego spotkania Luizjańskiej Grupy Zadaniowej Jennifer Armentor z tamtejszego Departamentu Zdrowia określiła sytuację jako "nadzwyczaj poważną".
Departament ostrzega, że infekcja bakterią Vibrio vulnificus jest wyjątkowo groźna.
Około jedna na pięć zakażonych osób umiera, czasami w ciągu jednego lub dwóch dni od zachorowania. Wiele przypadków wymaga intensywnej opieki lub amputacji kończyn - podkreśliła.
Do większości zakażeń doszło na skutek kontaktu otwartej rany z wodą morską. Bakteria jednak najczęściej przenosi się przez spożycie surowych lub niedogotowanych skorupiaków, szczególnie ostryg. Patogen naturalnie występuje w ciepłych, słonawych wodach przybrzeżnych.
Na Florydzie w tym roku zgłoszono już 23 zakażenia i pięć zgonów. Według danych amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) śmiertelność w wyniku tej infekcji wynosi około 20 proc. W najcięższych przypadkach choroba może prowadzić do martwiczego zapalenia powięzi, potocznie nazywanego infekcją "zjadającą ciało".
Lekarze i eksperci apelują o ostrożność - zalecają unikanie jedzenia surowych owoców morza i chronienie ran przed kontaktem z wodą słoną lub słonawą.
Przecinkowce z rodzaju Vibrio, znane jako tzw. mięsożerne bakterie, coraz częściej wykrywane są również w polskim morzu. Choć większość zakażeń nimi przebiega łagodnie, w skrajnych przypadkach mogą prowadzić do poważnych powikłań, a nawet śmierci. Jakie są objawy wibriozy i w jaki sposób można się zarazić?
Bakterie Vibrio należą do rodziny Vibrionaceae. Ich charakterystyczny kształt przypomina przecinek, a do poruszania się wykorzystują pojedynczą rzęskę. W naturze zasiedlają głównie wody morskie i słonawe, dobrze czując się w temperaturach od 10 do 30 st. C.
Jeszcze do niedawna uważano je za zagrożenie wyłącznie dla regionów tropikalnych, jednak ocieplenie Bałtyku i spadek jego zasolenia sprawiły, że przecinkowce pojawiają się również na polskich plażach.
Wśród najgroźniejszych gatunków dla człowieka wymienia się:
- Vibrio cholerae - wywołującą cholerę,
- Vibrio parahaemolyticus - powodującą ostre zatrucia pokarmowe,
- Vibrio vulnificus - odpowiedzialną za zakażenia tkanek miękkich i sepsę.
Zakażenie może nastąpić na kilka sposobów:
- po spożyciu surowych lub źle przygotowanych owoców morza (szczególnie ostryg, krabów i krewetek),
- poprzez kontakt z zakażonymi skorupiakami,
- przez kontakt skażonej wody z uszkodzoną skórą,
- po przypadkowym połknięciu skażonej wody podczas kąpieli.
To właśnie przecinkowce bywają przyczyną czasowego zamykania kąpielisk nad Bałtykiem w sezonie letnim.
Wibrioza najczęściej objawia się:
- biegunką i wymiotami,
- gorączką,
- bólem brzucha,
- stanem zapalnym skóry lub ran po kontakcie z wodą.


