Na drzwiach pokoju żydowskiego studenta w akademiku Uniwersytetu Stanforda umieszczono swastyki i portret Adolfa Hitlera. Renomowana uczelnia kalifornijska prowadzi śledztwo w sprawie możliwego przestępstwa z nienawiści, poinformował w poniedziałek „The Los Angeles Times”.

Jak podkreślił "Los Angeles Times" incydent, który wydarzył się w piątek, był trzecim aktem wandalizmu w ciągu ostatnich tygodni zawierającym antysemickie słowa i symbole.

Prorektor ds. akademickich Susie Brubaker-Cole potępiła wydarzenie. Nazwała to "zuchwałą groźbą wobec pojedynczego studenta".

Chcemy, aby było jasne: Stanford zdecydowanie odrzuca antysemityzm, rasizm, nienawiść i związane z nimi symbole, które są naganne i nie będą tolerowane - przytacza dziennik kalifornijski oświadczenie Brubaker-Cole.

Uniwersytecki Departament Bezpieczeństwa Publicznego prowadzi dochodzenie w sprawie incydentu. Zwraca uwagę, że mógł zmierzać do zastraszenia żydowskiego studenta. Rozpatrywany jest zatem jako możliwe przestępstwo z nienawiści, a sprawca może podlegać działaniom karnym lub dyscyplinarnym.

Jak z kolei podało radio publiczne NPR, wcześniej w tym miesiącu inny student zgłosił, że na ścianie w toalecie akademika była wyryta swastyka z okalającymi ją słowami "KKK" (rasistowska organizacja Ku Klux Klan).

W lutym, nienawistny język i symbole odkryto natomiast na metalowym panelu w męskiej łazience. Władze uniwersyteckie określiły to jako wandalizm zawierający wiele swastyk, a także słowa na "n" (od "nigger", co jest obelgą wobec osób czarnoskórych) oraz liter "KKK". Żaden sprawca nie został zidentyfikowany.

"Dewastacja własności szczególnie ze słowami mającymi na celu grożenie i zastraszanie jednostek, zwłaszcza w przypadku czarnoskórych i żydowskich społeczności, jest sprzeczna z wartościami Stanforda. Jest absolutnie nie do przyjęcia w naszej społeczności" - cytuje NPR władze uczelniane.