Była kandydatka republikanów na wiceprezydenta stała się obiektem szyderstw za Oceanem. Wyszło bowiem na jaw, że Sarah Palin korzysta z pomocy ściągaczki w czasie wystąpień politycznych. Na zdjęciach z jej wystąpienia na zjeździe Partii Herbacianej - prawicowego ruchu protestu przeciw polityce prezydenta Baracka Obamy - zauważono, że Palin ma na wewnętrznej stronie dłoni wypisane słowa-klucze.

W zbliżeniu okazało się, że są to krótkie sformułowania-hasła, jak "energia", "cięcia podatków" i "budżet", a także "podnieść ducha narodu". Palin pomagała sobie, zerkając na nie w czasie sesji pytań i odpowiedzi.

Ulubienica konserwatystów zaatakowała w swoim przemówieniu m.in. Baracka Obamę, nazywając go "charyzmatycznym facetem z teleprompterem". Wywołało to owację zebranych. Później sympatyzujący z demokratami komentatorzy nie szczędzili jej złośliwości z powodu ściągaczki.

Po tym epizodzie z Palin zakpił także rzecznik Białego Domu Robert Gibbs. Na wtorkowym briefingu pokazał reporterom własną dłoń z wypisaną na niej listą zakupów - słowami: mleko, jajka itp., do których dodane były takie słowa jak "nadzieja" i "zmiana" - popularne hasła kampanii Obamy.

To nie pierwsza tego typu wpadka byłej kandydatki na wiceprezydenta. W czasie swej kampanii w 2008 roku ówczesna gubernator Alaski udzieliła wywiadu telewizji CBS News, w którym zdradziła się ze swą ignorancją w wielu sprawach.