„To skoordynowana akcja. Ktokolwiek to zrobił, wiedział co robi” - powiedział hiszpański minister transportu Oscar Puente o kradzieży, która doprowadziła do znacznych utrudnień w ruchu pociągów między Madrytem a Sewillą w niedzielę i poniedziałek. Polityk zasugerował, że doszło od sabotażu. Łącznie dziewięć pociągów utknęło między stacjami, a wielu pasażerów zostało zmuszonych do spędzenia nocy w wagonach.
- W niedzielę w czterech różnych miejscach doszło do kradzieży kabli, która wpłynęła na ruch pociągów szybkiej kolei między Madrytem a Sewillą.
- Utrudnienia dały się we znaki tysiącom pasażerów.
- Minister transportu Hiszpanii zasugerował, że doszło do sabotażu.
- O godzinie 9:30 ruch między Madrytem a Sewillą został częściowo wznowiony.
- W ubiegłym tygodniu w Hiszpanii, Portugalii i przygranicznych francuskich miejscowościach doszło do gigantycznej awarii prądu.
Kradzieże zbiegły się z czasem powrotów z długiego majówkowego weekendu i dotknęły co najmniej 10 tysięcy pasażerów - przekazał prezes hiszpańskiej spółki kolejowej Renfe. Przez kilka godzin pociągi nie kursowały między stolicą kraju a Andaluzją.
Alvaro Fernandez Heredia wytłumaczył dziś mediom, że utrudnienia to skutek dwóch różnych incydentów. Najpierw złodzieje w niedzielę po południu pojawili się w czterech różnych punktach wzdłuż linii kolejowej Madryt - Sewilla i ukradli stamtąd kable. Ruch, z opóźnieniami i ograniczeniami prędkości, był możliwy. Jeden z pociągów zaczepił się jednak o energetyczne linie napowietrzne, co spowodowało kolejne problemy. Wówczas inne pociągi były już na trasie i w pewnym momencie utknęły w szczerym polu.
Minister Oscar Puente w wywiadzie dla radia Cadena SER przekazał, że skradziono 150 metrów kabli, które nie miały znacznej finansowej wartości i to rodzi pytania o sabotaż.
To skoordynowana operacja. Ktokolwiek to zrobił, wiedział, co robi, ponieważ jest to obszar, w którym nie ma kamer. Obszar, w którym praktycznie nic nie ma. Zysk finansowy uzyskany z operacji tego rodzaju jest znikomy w porównaniu z wyrządzonymi szkodami. Nie nazwałbym tego kradzieżą, wolałbym raczej mówić o dewastacji - stwierdził.
Na platformie X polityk opublikował zdjęcia miejsc, w których doszło do kradzieży.


