W Kabulu trwa nadzwyczajne posiedzenie rządu Talibów. Szczegóły spotkania nie zostały ujawnione. Wszystko wskazuje na to, że radykalni islamiści potępiani przez Stany Zjednoczone za ukrywanie saudyjskiego terrorysty Osamy bin Ladena mają jeszcze kilka dni "oddechu" przed spodziewanymi amerykańskimi atakami odwetowymi.

W regionie z wizytą, starając się umocnić antyterrorystyczną koalicję wśród państw arabskich przebywa amerykański sekretarz stanu Donald Rumsfeld. Dyplomatyczne wysiłki kontynuuje także premier Wielkiej Brytanii Tony Blair. Blair zabierze dziś głos na nadzwyczajnej sesji parlamentu. Według oczekiwań posłowie domagać się będą od premiera przedstawienia niezbitych dowodów na powiązania Osamy bin Ladena z samobójczymi zamachami na Amerykę. Później brytyjski przywódca odleci do Moskwy, by spotkać się z prezydentem Putinem. Po raz pierwszy w historii stosunków między wschodem i zachodem Kreml stał się sojusznikiem w walce ze wspólnym wrogiem. Brytyjski premier zamierza scementować tą zażyłość.

Jutro Blair spodziewany jest w Pakistanie. Islamabad, który jako jedyny utrzymuje dyplomatyczne kontakty i uznaje reżim Talibów wydaje się wycofywać z tego poparcia. Według niektórych źródeł prezydent Perves Musharraf ponoć już polecił Radzie Bezpieczeństwa Narodowego zerwanie stosunków z Kabulem.

foto Archiwum RMF

09:50