Służby graniczne Rosji na zaanektowanym Krymie od kilku dni utrudniają przejazd na półwysep przez granicę administracyjną z obwodem chersońskim na południu Ukrainy, co - zdaniem komentatorów w Kijowie - wywołuje poważne zaniepokojenie co do zamiarów Moskwy.

We wtorek Rosjanie zamykali i otwierali punkt kontrolny w okolicach wsi Czonhar na północno-wschodnim odcinku granicy między Ukrainą i Krymem, całkowicie wstrzymali ruch pojazdów i osób we wsi Kałanczak na odcinku północno-zachodnim, a przez położony nieopodal punkt kontrolny Czapłynka przepuszczali jedynie ludzi, którzy jechali na półwysep.

Ukraiński wywiad wojskowy ocenia, że działania te związane są z przygotowaniami do rosyjskich manewrów "Kaukaz 2016", w których mają uczestniczyć jednostki wojskowe stacjonujące na Krymie. Tatarscy aktywiści alarmują, że na północy półwyspu Rosjanie zgromadzili dużo żołnierzy i sprzętu bojowego, w tym czołgi.

Poziom zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej wzrasta. Zawsze tak się dzieje, kiedy (Rosjanie) prowadzą ćwiczenia w pobliżu granic Ukrainy - powiedział w rozmowie z gazetą internetową "Ukrainska Prawda" Wadym Skybycki, z głównego zarządu wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. Skybycki zapewnił, że ukraińskie siły na granicy administracyjnej między Krymem i obwodem chersońskim są przygotowane do "reakcji na wszelkie możliwe zagrożenia".

Były premier, były minister obrony i były sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Jewhen Marczuk ocenił, że Rosja przygotowuje się do "zerwania obchodów 25. rocznicy niepodległości Ukrainy". Rosja nie może zgodzić się na to, żeby 25-lecie ukraińskiej niepodległości przeszło spokojnie, by do Kijowa na obchody przybyli przywódcy głównych państw świata - napisał na Facebooku.

Jak wyjaśnił Marczuk eskalacja sytuacji na Krymie i w częściowo zajętym przez separatystów Donbasie może sprawić, że goście prezydenta Petra Poroszenki, którzy zamierzają przyjechać na obchodzoną 24 sierpnia rocznicę niepodległości, zrezygnują ze swych planów ze względów bezpieczeństwa. Swą obecność w Kijowie zapowiedział już w tym czasie prezydent Andrzej Duda.

Zdaniem Marczuka Rosja chce całkowicie zerwać obchody 25-lecia niepodległości, gdyż Ukraina - jak uznał - wyróżnia się dziś na tle innych państw.

Ukraina już ponad dwa lata znajduje się w stanie wojny z Rosją. Są porażki, ale są też zwycięstwa. Ale tym, czego nie mają żadne inne państwa europejskie, jest ponad dwuletnie doświadczenie prowadzenia wojny z mocarstwem jądrowym. Wojny specyficznej, nietradycyjnej. Właśnie dlatego symbolika 25-lecia niepodległości Ukrainy jest dla Rosji szczególnie niebezpieczna, jest to niebezpieczny przykład dla niej samej i dla jej obecnych satelitów - oświadczył Marczuk.

(az)