Trzynaście osób z dziewiętnastu rannych w wypadku pod Antwerpią może już opuścić szpital - dowiedziała się korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Autokar, który zjechał z nasypu, należał do firmy ze Śląska. W jego wypadku zginęło 2 kierowców z Polski i trzy inne osoby.

W wypadku, który wydarzył się niedaleko Antwerpii, zginęło pięć osób, a 9 jest ciężko rannych. Jedna osoba poszkodowana jest wciąż w stanie krytycznym. W momencie zdarzenia w autokarze znajdowały się 42 osoby. Na miejsce tragedii przyjechała belgijska minister spraw wewnętrznych Joelle Milquet, która odwiedziła lżej ranne dzieci.

Pia Libicka z polskiego z konsulatu w Brukseli potwierdziła, że w wypadku zginęło dwóch polskich kierowców. Urzędnicy konsulatu już skontaktowali się z ich rodzinami. Najbliższe dni poświęcone będą procedurom sprowadzenia ciał do Polski - zaznaczyła Libicka. Potwierdziła, że firma przewozowa pochodzi ze Śląska. 

Autokarem podróżowała rosyjska młodzież

Polski autokar, który miał wypadek na autostradzie pod Antwerpią i zjechał z nasypu, został już wyciągnięty. Autobus jest mocno zniszczony. Przed wiaduktem widać, że uderzył w znak oznaczający zjazd z autostrady, a potem przebił się przez barierki, zjechał z nasypu i przewrócił się.

Autokar jechał z Wołgogradu w Rosji do Paryża. Podróżowała nim rosyjska młodzież w wieku od 15 do 20 lat. Jak podała rosyjska agencja ITAR-TASS, Rosja wysłała po rannych w wypadku samolot Ił-76 z ekipą lekarzy i psychologów, którzy na miejscu ocenią możliwość przetransportowania poszkodowanych do kraju.

Wieczorem z moskiewskiego lotniska Domodiedowo ma wylecieć do Belgii inny samolot, którym powrócą do Rosji pozostali uczestnicy wycieczki.

Osoby ranne zostały przewiezione do okolicznych szpitali, a pozostałe, które nie odniosły obrażeń, przebywają w centrum kryzysowym.

Przyczyny wypadku nadal nieznane

Belgijska policja nadal bada przyczyny wypadku. Dziennik "Le Soir" poinformował, że na drodze nie ma śladów hamowania, co może wskazywać na to, że kierowca zasnął za kierownicą. Do wypadku doszło na północy Belgii, w pobliżu Ranst pod Antwerpią około godziny 6:30. W miejscowości Oelegem pojazd uderzył w barierki i spadł z mostu.

Pierwsze informacje, jakie do nas docierały z Belgii były bardzo chaotyczne. Mowa była o tym, że polskim autobusem jechały dzieci z Ukrainy i z Rosji oraz, że w wypadku zginął jeden kierowca oraz jeden z opiekunów grupy.

Służby ratownicze, które przez wiele godzin pracowały na miejscu, miały problemy językowe z porozumieniem się z poszkodowanymi.