Federacja Rosyjska zlikwidowała granicę z Osetią Południową. Jak oświadczył rosyjski premier Władimir Putin, chodzi o to, "by ludziom żyło się lepiej". Warto podkreślić, że likwidacja granicy nie różni się niczym od faktycznego włączenia do Rosji tej części Gruzji.

Sytuacja przywodzi na myśl stary radziecki dowcip: „Czego nie zna i nie uznaje Armia Czerwona? – Żadnych granic”.

Zresztą zażartował sam rosyjski premier, gdy okazało się, że braterskim miastem jego rodzinnego Sankt Petersburga jest stolica Gruzji, Tbilisi. To dobrze. Należy rozwijać braterskie stosunki z miastami Gruzji. Zostawienie Gruzji na rozszarpanie przez nacjonalistów i nieodpowiedzialnych ludzi byłoby złym wyborem. Należy utrzymywać kontakty ze społeczeństwem obywatelskim tego kraju - stwierdził Władimir Putin.

Powyższą wypowiedź Putina można rozumieć wprost – będzie jeszcze w Gruzji taka władza, jaką Rosja uzna za dobrą dla Gruzinów.