"Technologia sprawia, że człowiek staje się leniwy(...). Ja mam w domu dziewięć pilotów do telewizora. Mogę zamówić sobie kolację jednym guzikiem. Nie muszę robić nic poza korzystaniem z telefonu. I to rzeczywiście powoduje samotność. Nie jest to dziwne, jeśli cały czas ktoś jest przylepiony do ekranu. Doszliśmy do punktu, w którym wahadło musi zacząć zmierzać w drugą stronę. Musimy nieco odłączyć się od sieci, by odzyskać równowagę między życiem, a technologią, by odzyskać szczęście i produktywność" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Randi Jayne Zuckerberg, była rzeczniczka Facebooka i siostra jego twórcy Marka Zuckerberga.

Krzysztof Berenda: Naszym gościem jest Randi Zuckerberg. Amerykańska bizneswoman, inwestorka, autorka bestsellerowej książki Dot Complicated, była rzeczniczka Facebooka, także prezenterka radiowa. Witaj.

Randi Jayne Zuckerberg: Spotykamy się jak radiowiec z radiowcem.

To prawda jesteśmy w radiu, ale i w internecie. Zacznijmy od prostego pytania. Czy twoim zdaniem ludzkość jest z powodu technologii skazana na zagładę? Nie mówię tu zagładzie takiej jak z filmu Terminator.

Nie mówisz o robotach przejmujących kontrolę nad światem.

Nie. Mówię o tym jak używamy technologii. Tej najbliższej nam.

Myślę, że doszliśmy do momentu w którym musimy przyjrzeć się naszemu własnemu zachowaniu. Łatwo jest ustalać reguły dla naszych dzieci. Ograniczyć im czas korzystania z internetu. Problem pojawia się, gdy to my musimy spojrzeć w lustro i przyznać jak sami jesteśmy uzależnieni od technologii. Musimy popatrzeć na własne zachowanie, bo żyjemy w czasach gdy łatwiej nam się rozmawia za pośrednictwem ekranu, niż twarzą w twarzą. Jeśli chcemy coś powiedzieć zawodowo albo towarzysko, to zamiast dzwonić, odpalamy Twittera i tam narzekamy. Czy więc jesteśmy skazani na społeczną zagładę? To chyba zbyt odważne stwierdzenie, ale zdecydowanie cofamy się w sposobie zachowania i w zdolnościach komunikacyjnych. Zwłaszcza jeśli chodzi o okazywanie szacunku i uczciwość.

Obawiam się, że mamy jeszcze jeden problem. Z rozwojem gospodarczym. Bo mamy najnowsze iPhone’y, coraz to nowsze media społecznościowe, samosterujące samochody, nawet lodówki podłączone do internetu i tak dalej. Te technologie służą jednak głównie odpoczywaniu, lenistwu, rozrywce, a nie rozwojowi gospodarczemu. To nie jest ta technologia, która służyła nam w latach 80. i 90-tych.

Nie wiem jak u ciebie, ale ja w domu mam dużo tej nowoczesnej technologii. To jednak stało się tak skomplikowane, że aż nie wiedziałam jak tego używać. Musiałam na przykład wrócić do starego dzwonka do drzwi, który kupiłam na Amazonie za 5 dolarów. Mam 9 pilotów do telewizora. Więc chyba rzeczywiście. Jest wiele nowoczesnej technologii, która ma uczynić nasze życie łatwiejszym, a tego nie robi. To tworzy nowe problemy, zamiast rozwiązywać stare. Z drugiej strony, jeśli zbierzemy te wszystkie wspaniałe umysły naszego świata, to dzięki technologii są one w stanie rozwiązywać najpoważniejsze problemy społeczne naszego świata. Musimy tylko zapewnić tym ludziom odpowiednie zachęty finansowe, by skupiali się na tych wielkich problemach, a nie na wymyślaniu dzwonków do drzwi za 1000 dolarów.

Tylko że wielkie umysły zawsze się w tym świecie odnajdą, a zwykli ludzie niekoniecznie. Technologia często zmienia nas w leniwców siedzących na kanapie, a nie w kogoś kto zmienia świat. Jak to naprawić?

Rzeczywiście to jest problem. Lubimy sprawiać, by nasze życie było wygodniejsze. Mogę zamówić sobie kolację jednym guzikiem. Nie muszę robić nic poza korzystaniem z telefonu. I to rzeczywiście to powoduje  samotność. I to nie dziwne, jeśli cały czas ktoś jest przylepiony do ekranu. Doszliśmy do punktu, w którym wahadło musi zacząć zmierzać w drugą stronę. Musimy nieco odłączyć się od sieci, by odzyskać równowagę między życiem, a technologią, by odzyskać szczęście i produktywność.

Obawiam się jednak, że bardzo często technologia przerasta nasze możliwości. Nie uświadamiamy sobie wszystkich możliwości naszego telefonu, czy komputera. To tak jak z ludzkim mózgiem. Świadomie używamy tylko kilku procent jego możliwości. To nas przerasta.

To prawda, ale technologia nie jest dla wszystkich. Niektórzy ludzie rzeczywiście skorzystają na oderwaniu się od smartfona, ale części społeczeństwa technologia może bardzo pomóc. Na przykład dzieciom z autyzmem, niepełnosprawnym, weteranom wojennym, ludziom którzy nie mogą normalnie się poruszać. Tym ludziom technologia otwiera zupełnie nowy świat, daje im możliwości uczestniczenia w życiu społecznym.  Tam samo młode matki, które są zmuszone pracować zdanie z domu, teraz mogą to robić dzięki komputerom. Więc jako matka małych dzieci odnoszę wrażenie, że technologia jest równocześnie moim największym przyjacielem, ale i największym wrogiem.

To skoro mówimy o dzieciach. Powinniśmy im ustalać reguły korzystania z internetu? Czy to jest niebezpieczne miejsce? Bo nie puszczę swojego dziecka nocą na ulicę. Czy powinienem pozwalać swojemu dziecku chodzić nocą po internecie?

Zdecydowanie musimy ustalać reguły. W USA rząd teoretycznie ustalił taką granicę na poziomie 13 lat, ale oczywiście jest masa dzieci, która zakładają konta na portalach internetowych. To rodzice muszą ocenić na ile dojrzałe są ich dzieci, czy są gotowe na spotkanie z internetem, czy nie. Sami ustalicie domowe zasady. Powiem więcej. Rodzice muszą ustalić reguły samemu sobie. Bo nie ma sensu po prostu mówić dziecku: odłóż telefon.

Nie posłuchają. 

Jeśli rodzice pokazują dzieciom to samo złe zachowanie, które próbują zwalczać, to nie przyniesie to skutku. Dlatego rodzice też muszą ustalić sobie pewne zasady. Ważne także, by rodzice sprawdzili z jakich stron internetowych korzystają ich dzieci. By postarali się je zrozumieć, żeby wiedzieć co nasze dzieci robią w sieci i z kim się kontaktują.

Z drugiej strony, kiedy my byliśmy młodzi, w latach 90., nikt nam niczego nie zabraniał w internecie.

Dokładnie.

Nawet uczono nas czasem w szkołach jak budować strony internetowe, jak pisać programy komputerowe. I nic nam się nie stało. Żyjemy.

Nasz przykład pokazuje, że trzeba dzieciom pozwolić na eksperymentowanie. Gdy widzę co małe dzieci robią: tworzą teledyski, piszą teksty, tworzą grafikę, mam wrażenie, że to wspaniałe. Pamiętam z dzieciństwa starą kamerę, którą miałam w domu i myślę, że gdybym miała taką technologię jak dziś, to moglibyśmy robić wspaniałe rzeczy na Instagramie. Więc oczywiście, mamy te wszystkie zagrożenia, jak przemoc w internecie, ale też nie możemy odcinać dzieci od tych wspaniałych narzędzi wspierających ich kreatywność. Wszystko ma dwie strony.

Tylko jak znaleźć ten punkt równowagi między pobudzaniem kreatywności, a bezpieczeństwem?

Wszyscy mamy problem, żeby go znaleźć. Zwłaszcza, że żyjemy w czasach gdy młode dziewczęta bardzo cenią swój wygląd, przejmują się tym jak często ich zdjęcia są komentowane. To problem. Teraz jako 30-latka mam grubą skórę, ale jako nastolatka, przejmowałam się komentarzami innych ludzi. Musimy o tym rozmawiać z dziećmi.

Pamiętam, że gdy byliśmy młodzi, w czasach komunizmu i chwilę później, mieliśmy w szkołach lekcje Przysposobienia Obronnego. Co robić gdy nastąpi atak atomowy, jak opatrywać rany, jak strzelać. Nie wiem jak to wyglądało w Stanach Zjednoczonych.

Nas uczyli co robić w razie trzęsienia ziemi.

Czy potrzebujemy dzisiaj w szkołach takiego przysposobienia cyber-obronnego? Co robić w razie cyberataków i innych niebezpiecznych sytuacji?

To znakomity pomysł. Musimy powiedzieć dzieciom jak być dobrym cyfrowym obywatelem. Jak rozmawiać z innymi ludźmi przez internet, promować dobre cyberzachowanie. Nawet to jakie hasła ustawiać na swoich kontach internetowych. Zdziwiłbyś się ile osób ma ustawione słowo "hasło" jako hasło.

Albo ile osób wrzuca zdjęcia swoich kart kredytowych na Instagram. 

Dokładnie. I to pomimo faktu, że żyjemy w czasach gdy wszędzie można ustawić sobie wielostopniowe zabezpieczenia. Wiele osób tego nie robi. Więc nauka podstawowych narzędzi ochronnych w internecie i zachowania w sieci jest tak samo ważna dla dzieci, jak wszystko inne.

Więc co powinniśmy zrobić, żeby się przygotować na nadchodzące czasy?

Zachęcałabym każdego, niezależnie od tego czy ma dzieci, czy nie, by nauczył się podstaw programowania komputerowego. Nie wiem jak sytuacja wygląda w Polsce, ale w Ameryce mamy pół miliona wolnych miejsc pracy, czekających na ludzi znających komputery. Nie możemy ich zapełnić.

Też mamy podobny problem.

Mamy niedobór talentów. Brakuje nam ludzi, którzy znają się na komputerach, a miejsca pracy na nich czekają. Więc zapewnienie dzieciom albo sobie wykształcenia komputerowego, daje dożywotnie bezpieczeństwo zatrudnienia w tym nowym świecie do którego zmierzamy. To ważne zwłaszcza dla rodziców dziewczynek.

Nie boję się o kreatywność dzieci, obawiam się o kreatywność ludzi starszych. Czy powinniśmy zachęcać naszych szefów by dawali pracownikom trochę wolnego czasu na tworzenie, myślenie, bo może wpadnę na jakiś genialny pomysł?

Jestem wielkim zwolennikiem zasady 80-20. Chodzi o to, że przez 80 procent czasu pracy ludzie powinni ciężko pracować i skupiać się na bieżących zadaniach. Ale nie jesteśmy robotami. Jesteśmy ludźmi. A ludzie potrzebują czasu by trochę pomyśleć o innych rzeczach, by zachować kreatywność. W mojej własnej firmie dajemy każdemu kilka godzin tygodniowo, by robił to co naprawdę lubi. Może być wolontariuszem, może chodzić na zajęcia teatralne, czy artystyczne. I okazało się, że gdy dajesz ludziom trochę czasu na kreatywność, to w pracy spisują się znacznie lepiej. Mają lepsze pomysły, więcej entuzjazmu i pasji. Dlatego wolę mieć w firmie kogoś, kto przez 80 procent czasu pracy jest wspaniały, niż kogoś kto przez 100 procent czasu jest robotem.

I to przynosi zysk firmie?

Zdecydowanie! To przynosi firmie korzyści finansowe, gdy ludzie przynoszą do firmy swoje najbardziej kreatywne pomysły.

Nawet głupie pomysły?

Nie ma czegoś takiego jak głupie pomysły, bo każdy pomysł można...

Zmienić w zysk?

Tak. Może być dopracowany i zmieniony we wspaniały pomysł. Jedyne głupie pomysły, to te niewypowiedziane przez kogoś, kto się bał albo nie był zachęcany.

Na koniec wróćmy do tego o czym mówiliśmy na początku. Jak zostaną zapamiętani ci wszyscy wielcy wynalazcy naszych czasów, ci twórcy nowych technologii? Zapamiętamy ich jako proroków nowej ery? Jak Alfreda Nobla, czyli człowieka z wielkim nazwiskiem, ale jednak kogoś kto wymyślił dynamit? Czy może jako ludzi, którzy skazali nas na zagładę? Tak jak ten człowiek z filmu Terminator, który wymyślił system komputerowy Skynet niszczący ludzkość.

Czas pokaże. Popatrzmy na ludzi jak Edward Snowden. Jedni widzą w nim bohatera, inni złoczyńcę. Wyrok jeszcze nie zapadł. Jeszcze jest wiele kwestii dotyczących technologii i danych, z których nie zdajemy sobie sprawy.

Mówię bardziej o ludziach pokroju Steve’a Jobsa, czy Elona Muska.

Żyjemy w niezwykłych czasach. Oczywiście jesteśmy uzależnieni od naszych telefonów, ale z drugiej strony mamy rosnącą produktywność, mamy potęgę będącą w naszym zasięgu. Możesz być głęboko w Afryce, bez dostępu do bieżącej wody, ale w zasięgu internetu, z możliwością sprawdzania na telefonie najnowszych informacji. Oczywiście są wady, wyzwania, problemy, ale możliwości stojące przed nami całkowicie to przykrywają.

Nasi rodzice nie mieli zielonego pojęcia o tym co robimy na komputerze. Czy my będziemy takimi samymi rodzicami dla naszych dzieci? Też nie zrozumiemy co one robią?

Prawdopodobnie nie zrozumiemy. Nasze dzieci nas wykiwają.  Cieszy mnie tylko to, że gdy moje dzieci dorosną na tyle by mieć prawo jazdy, to samochody będą już jeździć bez kierowców. Więc nie będę panikować w trakcie uczenia ich jak prowadzić auto.