"To rozegrało się błyskawicznie, ludzie zaczęli podbiegać, udzielać pomocy..." - tak wydarzenia w Londynie relacjonował w rozmowie z RMF FM były szef MSZ Radosław Sikorski, który jechał taksówką przez Most Westminsterski, kiedy samochód przejechał tam pięć osób. "Cały incydent był tak krótki, że nawet nie miałem czasu się wystraszyć" - podkreślał Sikorski.

Byłem w taksówce jadącej ze strony westminsterskiej na południowy brzeg Tamizy, ten samochód minął naszą taksówkę. Ja go nie widziałem, byłem zajęty przeglądaniem maili, rozmową ze współpasażerem, ale usłyszałem coś, co na początku wziąłem za kolizję, stłuczkę między samochodami - opowiadał były szef MSZ w rozmowie z MSZ. Cały incydent był tak krótki, że nawet nie miałem czasu się wystraszyć. Słyszałem odgłos sztuczki, po czym patrzę na zewnątrz: ludzie leżą na ulicy, ale też na chodniku. W sumie widziałem pięć osób - dodał Sikorski. 

Były szef resortu spraw zagranicznych podkreślał: To rozegrało się błyskawicznie, ludzie zaczęli podbiegać, udzielać pomocy. Jedna z osób się nie poruszała, więc ewidentnie odniosła ciężkie, rano, jeden mężczyzna zaczął krwawić ciężko, miał ranną głowę. Nasz taksówkarz zadzwonił na numer alarmowy i usłyszeliśmy syreny w przeciągu 2,3 minut. 

Polityk wyraził obawę, że "terroryści czasami używają pierwszego incydentu, by ludzi sprowokować do zgromadzenia się". Później jest kolejny, poważniejszy incydent. Oby tak nie było - mówił Sikorski.

Były minister spraw zagranicznych zamieścił na Twitterze film z wydarzeń w Londynie. "Modlitwą jestem z ofiarami" - napisał.