Już nie tylko Maria Alochina z Pussy Riot, ale też Nadieżda Tołokonnikowa odzyskały wolność. Obie wyszły z więzienia na podstawie amnestii przyjętej z okazji 20-lecia rosyjskiej konstytucji. Najpierw zwolniona została Alochina a po kilku godzinach jej koleżanka.

Członkinie punkrockowej grupy Pussy Riot Nadieżda Tołokonnikowa i Maria Alochina, zostały skazane dwa lata łagru za wykonanie antyputinowskiego utworu w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Odpowiadały m.in. za chuligaństwo. Wcześniej na podstawie tej samej amnestii wolność odzyskał były szef Jukosu Michaił Chodorskowski. 

O wyjściu Marii Alochiny na wolność poinformowała m.in. telewizja Russia Today. Obie kobiety skazano w sierpniu 2012 roku za "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną". Powinny wyjść na wolność w lipcu przyszłego roku po uwzględnieniu czasu spędzonego w areszcie.

Oprócz nich na dwa lata kolonii karnej skazano trzecią członkinię grupy - Jekatierinę Samucewicz. W jej przypadku zawieszono wykonanie kary. 

Po wyjściu z więzienia  Alochina udzieliła wywiadu opozycyjnej telewizji Dożd. Skrytykowała w nim amnestię uchwaloną w zeszłym tygodniu przez rosyjski parlament. Nazwała ją "PR-owskim chwytem". To profanacja - mówiła, podkreślając, że amnestia nie objęła nawet 10 proc. osadzonych. Gdybym miała wybór, odmówiłabym - dodała, i jak powiedziała nie zmieniła zdania o prezydencie Rosji Władimirze Putinie. Alochina zapowiedziała, że zajmie się działalnością na rzecz obrony praw człowieka.

Członkini Pussy Riot została zwolniona z kolonii karnej w poniedziałek rano. Około godziny 12 polskiego czasu wyszła z więzienia również Nadieżda Tołokonnikowa.

Chodorkowski bez polityki



W niedzielę na konferencji prasowej w Berlinie Michaił Chodorkowski powtórzył, że nie zamierza się angażować w politykę ani zabiegać o zwrot majątku. Były rosyjski oligarcha, na mocy amnestii, w piątek opuścił kolonię karną i od razu poleciał do Berlina.

Jak podkreślił, o napisanie listu do Władimira Putina poprosił go były minister spraw zagranicznych Niemiec Hans-Dietrich Genscher. 12 listopada przekazali mi to moi adwokaci - wyjaśnił. To właśnie Genscher przekazał Putinowi prośbę o ułaskawienie.

Chodorkowski zdradził, że kiedy usłyszał w telewizji, że Putin zamierza go ułaskawić, zaczął zbierać swoje notatki, bo wiedział, że nastąpi to w ciągu paru godzin. Obudzili mnie w nocy, zawieźli rano na lotnisko w Pietrozawodsku, stamtąd poleciałem do Petersburga, gdzie dali mi paszport i kurtkę obsługi lotniska, a następnie był już samolot do Berlina - opowiadał.

Chodorkowski przekonywał w wywiadzie, że nie postawiono mu żądania opuszczenia Rosji, ale - jak mówił - zbyt dobrze zna Putina i wiedział, że taki jest niewypowiedziany warunek. W moim przypadku od 10 lat decyzje podejmuje jeden człowiek - stwierdził. Zapowiedział, że wróci do Rosji, ale dodał równocześnie, że drugi raz mogą go już nie wypuścić z kraju.

ug