Kilka tysięcy nauczycieli wyszło w sobotę na ulice stolicy Węgier, Budapesztu, protestując przeciwko centralizacji oświaty i nadmiernym obciążeniom. Uczestnicy protestu wystawili ocenę niedostateczną premierowi Viktorowi Orbanowi.

Kilka tysięcy nauczycieli wyszło w sobotę na ulice stolicy Węgier, Budapesztu, protestując przeciwko centralizacji oświaty i nadmiernym obciążeniom. Uczestnicy protestu wystawili ocenę niedostateczną premierowi Viktorowi Orbanowi.
Protestujący nauczyciele /BALAZS MOHAI /PAP/EPA

Zgodnie z zapowiedzią nauczycieli podczas demonstracji w Budapeszcie odbyło się "rozdawanie świadectw". Idący na czele dyrektor budapeszteńskiego gimnazjum Istvan Pukli pytał zebranych, jakie oceny wystawili premierowi czy ministrowi ds. zasobów ludzkich Zoltanowi Balogowi, a tłum odpowiadał: "Niedostateczny". Według Puklego nadszedł czas, by rząd powtórzył rok.

Nauczyciele mimo deszczu przeszli od pl. 15 Marca po peszteńskiej stronie węgierskiej stolicy mostem Elżbiety na stronę budzińską. W tłumie niesiono plakaty z napisami: "Wolnej szkoły" czy "Nie szkodzić naszym dzieciom". Skandowano "Orban - zabieraj się!". Niektórzy nieśli flagi węgierskie i unijne.

Nauczyciele sformułowali swoje postulaty w 25 punktach. Domagają się m.in. zredukowania przeładowanego ich zdaniem programu nauczania i zniesienia obowiązku przebywania uczniów w szkole podstawowej do godz. 16, rewizji i uproszczenia systemu nadzorowania szkół, większej samodzielności placówek oświatowych, swobody w doborze podręczników oraz płatnych nadgodzin.

Sprzeciw nauczycieli budzi m.in. utworzony w 2013 roku urząd o nazwie KLIK - Centrum Wspierania Instytucji im. Kuno Klebersberga, ministra ds. religii i oświaty w okresie międzywojennym. Urząd miał zagwarantować szkołom, które były wcześniej utrzymywane przez samorządy, stabilne finansowanie, ale zarzuca mu się upolitycznienie.

Apelując o udział w demonstracji, ruch na rzecz zmian w oświacie Tanitanek (Chcemy Uczyć) podkreślił na Facebooku, że nauczycieli coraz bardziej denerwuje to, iż rząd forsuje "totalne upaństwowienie szkół".

Szefowa Związku Zawodowego Pedagogów Piroska Gallo tak skomentowała rozmowy z rządem w sprawie postulatów: Dużo wytrzymaliśmy, dużo mówiliśmy, wiele uzgodniliśmy, ale nic nie osiągnęliśmy. Jak podkreśliła, w przypadku 19 postulatów udało się do dojść do pewnych kompromisów, ale Ministerstwo ds. Zasobów Ludzkich nie włączyło ich do projektu nowelizacji ustawy oświatowej.

Dodała, że nie uwzględniono m.in. postulatu odejścia władz od monopolu na podręczniki czy obniżenia liczby godzin pracy pedagogów.

Gallo zapowiedziała w sobotę, że nauczyciele się nie poddadzą, a przerwa wakacyjna będzie dla nich okresem zbierania sił.

Ministerstwo ds. Zasobów Ludzkich wydało w związku z demonstracją komunikat, w którym oceniło, że większość pedagogów opowiada się za dialogiem, a nie akcjami ulicznymi, a także wyraziło przekonanie, iż większość nauczycieli zaczyna zdawać sobie sprawę, że chcą ich wykorzystać "pewne siły antyrządowe".

Jednocześnie z akcją w Budapeszcie protestowano też m.in. w Debreczynie, Miszkolcu i Segedynie.

Był to kolejny z serii protestów nauczycielskich w ostatnim czasie. 20 kwietnia przeprowadzono w części szkół całodniowy strajk, a wcześniej także dochodziło do wielotysięcznych demonstracji pedagogów.

(az)