Do 17 października sąd w Rimini, na północy Włoch, odroczył rozpoczęty we wtorek proces jedynego pełnoletniego sprawcy sierpniowej napaści na Polaków, Kongijczyka Guerlina Butungu. Wtedy też zapadnie decyzja o trybie, w jakim będzie trwało postępowanie.

Do 17 października sąd w Rimini, na północy Włoch, odroczył rozpoczęty we wtorek proces jedynego pełnoletniego sprawcy sierpniowej napaści na Polaków, Kongijczyka Guerlina Butungu. Wtedy też zapadnie decyzja o trybie, w jakim będzie trwało postępowanie.
Guerlin Butungu w otoczeniu policji /MANUEL MIGLIORINI/ANSA /PAP/EPA

20-letni Butungu oskarżony jest o napaść na Polaków w nocy z 25 na 26 sierpnia, gwałt na kobiecie i dotkliwe pobicie jej partnera, a także atak na transseksualną prostytutkę z Peru i gwałt. Pozostałe zarzuty dotyczą m.in. dwóch wcześniej dokonanych rozbojów i próby gwałtu. Wszystkich tych czynów imigrant z Konga miał się dopuścić wraz z trzema nieletnimi synami imigrantów z Maroka oraz Nigerii, którzy będą sądzeni przez właściwy dla nich sąd.

W czasie wtorkowego, pierwszego posiedzenia nie zapadła decyzja o trybie postępowania. Sąd podejmie ją za dwa tygodnie, po wysłuchaniu zapisu zeznań, złożonych przez Butungu pod koniec września. Na tej podstawie zdecyduje, czy zeznania można uznać za pełne przyznanie się do winy. Wtedy zapadnie też postanowienie, czy Butungu zostanie osądzony w trybie natychmiastowym czy też skróconym.

Źródła sądowe w rozmowie z PAP wskazują, że wiele przemawia za tym drugim rozwiązaniem; prostszym - jak się zauważa - z formalnego punktu widzenia. W tym trybie podstawą postępowania są wyłącznie zgromadzone akta sprawy. Tryb ten przewiduje możliwość obniżenia kary o maksymalnie jedną trzecią. Butungu grozi około 20 lat więzienia.

Ten skrócony typ oznacza, że Polacy nie musieliby przyjeżdżać do Rimini, by złożyć zeznania przed sądem - wyjaśnił pełnomocnik poszkodowanych turystów mecenas Maurizio Ghinelli. Gdyby wybrano tryb natychmiastowy, złożenie zeznań przez Polaków byłoby konieczne.

Wszystko wskazuje na to, że wyrok w relacjonowanej obszernie we Włoszech sprawie zapadnie dość szybko; być może po dwóch posiedzeniach sądu.

Do wyjaśnienia pozostaje też podjęta podczas wtorkowej rozprawy kwestia postawionego Kongijczykowi zarzutu udostępnienia trzem małoletnim członkom gangu środków odurzających; chodzi o marihuanę. Być może zarzut ten zostanie wydzielony z całego aktu oskarżenia, a Butungu odpowie za to w czasie odrębnego procesu.

Do sądu w Rimini przybyli przedstawiciele największych włoskich mediów. Proces rozpoczęła narada sądu nad prośbą przedstawioną przez wysłanników włoskich i polskich mediów o zgodę na filmowanie w sali sądowej. Po dłuższej naradzie zapadła decyzja o wpuszczeniu fotoreporterów i operatorów kamer. Decyzję uzasadniono m.in. wagą popełnionych czynów i rozgłosem, jaki wywołały. Sędzia mówiła o "alarmie społecznym", jaki wywołały wydarzenia w Rimini.

Pełnomocnik Polaków powiedział PAP, że będzie wnioskował o odszkodowanie za odniesione przez nich obrażenia i szkody, z uwzględnieniem, jak dodał, poważnego stanu, w jakim jest ofiara gwałtu. Pytany o kwotę odszkodowania, odparł, że powinna być wysoka.

(ph)